WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

niedziela, 28 grudnia 2014

Everybody Needs Somebody

Wczoraj mi się śniło że wygrywałem na giełdzie, i to tak zajebiście.
Od kilku dni miałem straszne problemy z zaśnięciem. ok. 4-5 a potem budziłem się ok 13, nigdy nie budzę się tak późno
Dziś było lepiej, bo poszedłem spać o 2 (ale okazało się że leci program na discovery science o genetyce, taki z Michio Kaku, więc zajebisty, to poszedłem spać o 3). Śniło mi się że byłem w jakimś sklepie, nie pamiętam w jakim ani z kim. Tam chodziliśmy i zobaczyłem Martynkę i pare innych znajomych. Byłem w jakiś dresach i wgl czułem się dość chujowo i starałem się pójść w innym kierunku ale się nie udało przez tłum ludzi. Wpadliśmy na siebie no i tak gadaliśmy. Wiadomo, sporo krępacji i tak dalej. Miała w sumie zajebistą skórę (przed snem słuchałem dużo blues rocka) i potem sen się urwał. Po jakimś czasie przyszedł kolejny. Tylko juz za bardzo nie pamiętam o czym, trochę chujowo bo chciałem i o nim napisać.
Święta przyszło wyniszczając psychicznie przy obiadkach.

Znalazłem swojego starego bloga http://ozwyklymszalenstwie.blogspot.com/

Jutro babcia ma urodziny. Trzeba będzie coś kupić. eh.


niedziela, 30 listopada 2014

Magia uliczna

Uczę się matmy.

Od tygodnia jestem na diecie. Z uwagi że odczułem, że moja wątroba niedomaga stwierdziłem, że splotę ją z dietą regenerującą wątrobę na jakieś dwa tygodnie. Potem przejdę do jakichś innych organów.
Zakładając oczywiście, że wytrzymam na niej. Smutno mi tak siedzieć i nie chrupać czegoś słuchając Rojka i ucząc się matmy na sprawdzian jutrzejszy.

Ogólnie jest całkiem spoko tylko trochę smutny tak ogólnie jestem.

Bycie singlem jest chujowe.
Najgorsze jest jak znajduję coś fajnego albo dzieje się coś fajnego i chcę o tym powiedzieć a uświadamiam sobie, że nie mogę.
Tysiąc wypitych razem kaw, głupi myślałem, że cię znam!


Jakoś nie wiem co mam jeszcze pisać, jestem chyba zbyt skupiony na równaniach i nierównościach kwadratowych.

Już, już, już
Nie wytrzymuję tempa,
wszystko, kurwa, skręca!


http://youtu.be/P6sKm3ctK2c?list=UU5A4gwvyNWFsCSRQUPxXBiw Znowu jestem na yt lol.

poniedziałek, 24 listopada 2014

Myślozbrodniarz.

Przedwczoraj śniło mi się, że goniłem przez całe miasto psa Martynki. Tylko nazywałem go Orwell.

Ostatnio często mi się zdarza że w moje ręce trafia mak, tak przypadkiem, albo muszę poprosić kobietę o leki doraźne. Dziś też pewnie tak się skończy. Był spoko dzień. Serio. Wczoraj chodziłem z Leną po całych złotych, byliśmy we WSZYSTKICH sklepach. Totalnie. I potem mijaliśmy punkt ze zdrapkami i postanowiliśmy kupić po jednej za złotówkę. Ja nic, ona złotówka. Po jakichś dwóch kolejnych bogatsi o 10 zł postanowiliśmy pójść zapalić i poszukać jeszcze jednego miejsca gdzie nam sprzedadzą, ale potem już nie wygraliśmy. Dziś wygraliśmy 40 zł i się podzieliliśmy. Szkoła mijała mi nadzwyczaj szybko, może przez dwugodzinny sprawdzian z romantyzmu (jak mnie wkurwiali ci idioci co mówili że tego nie było podczas gdy wystarczyło pomyśleć, uczyłem się jadąc autobusem a nie odpowiedziałem tylko na pytanie dotyczące dwóch dat, z historii jestem chujowy) i wymiganie się klasą z lekcji tańca na którą wyjątkowo nie miałem siły.
Po szkole i wygraniu 40 złotych musiałem jechać do psychiatry na Sobieskiego. Na miejscu, szybki fajek i idę do babci. Psychiatra zauważyła że mam więcej tików, ale nie da mi żadnych leków bo póki co z nimi żyję a te co by mi musiała przypisać by sprawiły że byłbym śpiący. Oczywiście udaję że nie rozumiem że chodzi jej o benzo i że nigdy nie miałem doświadczenia z depresantami oprócz leków przypisanych przez poprzednich.
Potem zaproponowałem babci pójście do Subwaya. Było serio fajnie, miałem dobry humor.
Jak wjeżdżaliśmy windą powiedziała mi, że wyjęła rzeczy z mojego poprzedniego plecaka. WIE JAK TO NA MNIE DZIAŁA. Jestem kurwa liberałem. MOJA RZECZ JEST MOJA KURWA.
Wie bardzo dobrze że mniej bym się wkurwił jakby się okazało, że nie ma przez tydzień prądu czy wybiło mi szybę w oknie. BO TO JUŻ JEST JEJ WINA.
Największe kłótnie, a jest ich niewiele ale czasem bywają ostre (przez ostatni rok gdzieś) dotyczą szperania mi w szafce, włożenia mi czegoś do plecaka czy szafki bez mojej wiedzy i zgody itp. Tutaj tak dojebała że w normalnej sytuacji bym wyszedł z domu ale jestem tak kurewsko wykończony i tak kurewsko wkurwiony i teraz to tak kurewsko przechodzi w smutek że nie mam siły.
I właśnie teraz chciałbym to napisać Martynce.




Chciałbym mieć złudne wrażenie że rzuci na to okiem, odpisze formułką i zacznie gadać o byle czym ale ta świadomość że przynajmniej mógłbym się tak komuś wygadać a nie dawać idiotyzmów do internetu.
I znowu pójdę do kobiety i wezmę klona. Wrócę do pokoju zapalę papierosa (nie palę w pokoju. Tylko w środku nocy albo jak chcę wyeksponować swoją emocję) a potem będę tak siedział i robił trochę pracy domowej aż w pewnym momencie stwierdzę że mam powoli dość.

poniedziałek, 10 listopada 2014

Alors on danse!

Himitsu. 
Energiczny.
Trochę puszysty.
Lubię być w centrum uwagi. Lubię jak ludzie słuchają co mówię.
Sangwinik.
Choleryk.
Na pewno nie melancholik.
Lubię wziąć czasem trochę za dużo leków.
Lubię czasami odpłynąć w wyciszeniu.
Żadnej jedynki na śród-semestr.
Codziennie się uczy.
Nie lubię być nie miły.
To nie miłe.

Ale czasem czuję takie straszne zmęczenie.
i nie jem z tydzień. Łykam tabletki trochę częściej.
Potem się opycham.

Pokłóciłem się z Martynką. Okazało się że moja siostra jest w szpitalu. Mam nadzieję że to nie rak.
W czwartek wkurwiłem się. Nie chcę już być olewany. Nie potrzebuję takiej relacji. Zdaję sobie sprawę że to może być odmienne spojrzenie, względne, ale na tym polega słowo MOJE. MOJE jest niepodważalne. Jak można podważyć czyjeś zdanie nie znając do końca swojego? Jak można podważyć zdanie kogoś o odmiennych poglądach? Czy warto zmienić zdanie dla kogoś? Nie.
Związek nie ma polegać na wpasowywaniu się. O D K S Z T A Ł C A N I U.
Próbowałem pomóc. Na siłę nic nie zrobię.
Au revoir!

I tak, można udawać przed sobą że jest inaczej. Po co? Czy na siłę trzeba się kochać? Czasem to smutne, ale ludzie już się od siebie różnią. tak to jest.

Jednak i ja poczułem znowu straszne trzepnięcie.
I S T N I E N I E dało mi w policzek.
I może opycham się trochę więcej niż częściej. I chcę wziąć trochę tabletek niż częściej. I trochę trudniej jest mi się skupić na pracy domowej.
Może mi minie.

To tylko moja kongestia.

P A U Z A

stagnacja.

I na nikogo się nie wkurzam. Nie mam o co.

Ale kusi mnie by zrobić coś głupiego.
By pójść do klubu i się zalać w trupa i obudzić się w innym mieście w czyimś łóżku.
Albo by nawpieprzać się maku i posłuchać Beethovena.

I jest ciężko.
Ale jakoś się da.


Niepoprawny hedonista.
Stwierdził brak istotowości istnienia w samym jego bycie.
Stwierdził brak możliwości w alternatywnych trafach
wszystkiego co istnieje w istotowości.


Kobiety ścinają włosy podczas dużych zmian w życiu. Może to gender ale ściąłem włosy.


Natłok myśli. Impulsy idei.
Pam pa ra pam pa ra pam pa

Powieść sci-fi Himitsu 2020

Powieść post-apo Himitsu 2021

Chciałbym się z kimś przytulać ,,jak dwoje szczeniąt, którym zdechła suka".

Chciałbym znowu być taką ćmą miasta.


tekst robi się coraz mniej ciągły. Pewnie bredzę.


Często mam takie momenty w których przez moment milczę jak inni gadają. Nie wiem w sumie czy ktoś się mnie pytał o czym myślę.
Znaczy pytał na pewno.
Ale piękne (ostatnio zachwyca mnie gama szaro-brązowych odcieni Warszawy. K O C H A M ten kraj. Gdzie Hitler i Stalin zrobili co swoje.) miasto nauczyło mnie odpowiadać ,,o niczym."
Nie wiem czy wszyscy tak mają.
Po prostu w głowie nagle pojawiają mi się scenki. Bardzo różne. Czasem dotyczące miejsca w którym się znajduję. Najczęściej dotyczy to wtedy scen z kryminałów i filmów sensacyjnych. Ale często pojawiają się różne tajemnicze, magiczne, wręcz M I S T Y C Z N E zdarzenia. Nie mam pojęcia skąd to się we mnie bierze. Fajnie by było wierzyć że pewna część duszy jest przekazywana w rodzinie.
Jednak mój okultystyczny pogląd na świat nie pozwala mi wierzyć w wiarę. W naukę też nie, ale już prędzej.
Co jeśli w genach jest więcej? mroczniej?
Co jeśli są w nich zapisane informacje o całym. CAŁYM. naszym życiu a może i więcej? Jeśli to to jest materialna manifestacja duszy? Dzielącej się każdego dnia? Władającej przekazywaniem siebie do kolejnych atomów?
Czemu żyję? Czy życie można zdefiniować? Czemu uważa się że żywy organizm to taki który umie się rozmnażać i takie tam?
Przecież ogień się rozprzestrzenia. Daje ciepło. Rusza się.
Co jeśli życie powstało z kilku cząsteczek i przez mechanikę ruszały się przypadkiem w taki sposób że pochłaniały i budowały coraz bardziej skomplikowane cząsteczki? Co jeśli myśl, myśl w pojęciu całej myśli przez całe życie, jest tylko jedną popchniętą falą elektromagnetyczną która zaczęła się ruszać miliony lat temu?

Koniec pierdolenia. Ktoś to wgl przeczyta?

piątek, 5 września 2014

chory

Jestem obolały i chory. Jednocześnie jak wczoraj mi wyskoczyło przeziębienie upadłem jadąc na longboardzie ok. 40/h. Teraz cała lewa strona ciała (obawia mnie to że właśnie cała lewa strona ciała, ale to pewnie nic) mnie boli. No ale jak się wywaliłem to 4 razy się przeturlałem jeszcze.
a Martynka nadal mi nic nie odpisuje.

I nie mogę spać.

w poniedziałek muszę iśc do szkoły, a strasznie kuleję.

poniedziałek, 1 września 2014

Baby blues

No i byliśmy w kinie i było super.

Myślałem jednak że sam film (Lucy) będzie lepszy, ale i tak mi sie podobal.
Dziś na rozpoczęciu spotkałem Som i głupio mi było potem że uciekłem bo miałem wrażenie że tak to wyglądało.
Ale jutro sie spotkamy w szkole i będzie kól.

Pisane z telefonu na wileńskim

piątek, 29 sierpnia 2014

R U Mine?

wróciłem do Warszawy z Kobyłki i na Dworcu spotkałem starego znajomego. Kurde. spotkał mnie w momencie kiedy czułem się najgorzej jak mogłem od paru tygodni, może miesięcy.

Chciałem iść z Martynką do kina ale nie. Jeju. Chcę czasem poczuć się jak w prawdziwym życiu gdzie tysiące ludzi chodzi na randki ale nie. Czasem mam wrażenie, że mógłbym tak ukryć się w domku i nie wychodzić i wiele osób by nie zauważyło. Jakbym po prostu nic nie wnosił.

https://www.youtube.com/watch?v=axb2sHpGwHQ

wziąłem leki.


I mam pieprzoną ranę na nodze przez co utykam cały dzień.
Zanim ktoś pomyśli że sobie coś zrobiłem to tak, bo jestem idiotą, ale nie umyślnie. Nie zakładajcie krótkich skarpetek do glanów, po tym jak wcześniej vansy wam obtarły kostki.

piątek, 15 sierpnia 2014

We(?) are so nostalgic

na wstępie mówię że nie działa mi c z kreseczką za co przepraszam.

Jakoś pierwszy raz od dawna chce mi się trochę płakac. Nie jestem jakoś mega smutny ale też nie mega szczęśliwy. w sumie to wgl nie jestem.
Po prostu martwi mnie że ostatnio strasznie rzadko się jakoś bardziej śmieje, tak, śmieszą mnie niektóre sytuacje, nawet bardzo, ale jakoś nie mogę się zaśmiac, nie wiem czemu, staram się choc trochę i nawet mi się udaje ale w moim odczuciu to trochę wymuszone.
Jestem tak tragicznie spokojny. Tak tragicznie średni w środku się czuję. Jakoś nie umiem sobie bardziej pożartowac, zabawic się. tak, ogólnie to co się obecnie dzieje w moim życiu mi się podoba. Spokój też, ale nie podoba mi się to jak bardzo jakoś emocje trochę wykraczają poza moją jaźń. Są tuż obok, są przyklejone ale nie są w niej. Muszę chyba trochę przystopowac z samorozwojem. Mimo wszystko w tak młodym wieku to nie jest zbyt bezpieczne, łatwo zboczyc z kursu. W żadnym w sumie nie jest, a tak młodym już wgl.

Właśnie użyłem po raz trzeci prezentu który dostałem od mamy jak byłem mały. Nigdy go w pełni nie użyłem bo za pierwszym razem nie wiedziałem do końca nawet jak to obsługiwac, a potem się zraziłem przez to. To taka kula która wyświetla na suficie gwiazdy. Strasznie piękne. Na prawdę. I dlatego trochę chce mi się płakac. bo serio są strasznie piękne a nigdy nie powiedział tego mamie, choc wyraźnie pamiętam jak ze sto razy pytała czy używam tego ,,obserwatorium" i czy mi się podoba, a że była inteligentna myślę że wiedziała że nie do końca. A teraz jak widzę jak na serio działa, i jak na prawdę jest zajebiste jestem tak zachwycony... Chciałbym jeszcze odzyskac od Hernes moją ,,kulę dyskotekową" bo też mi się mega z nią kojarzy. Miałem z 4 lata jak mi ją dała. Może 5. Jeju...

Eh. strasznie nostalgiczny się zrobiłem.


Ostatnio jak udało mi się rozśmieszyc Martynkę poczułem aż skrępowanie, bo strasznie uroczo się śmieje, a dla mnie to już wgl, więc chciałbym właśnie też się przy niej więcej śmiac żeby sama też się więcej śmiała ale jakoś nadal nie umiem. A jest taka urocza.

środa, 25 czerwca 2014

Psychedeliczne doświadczenie cześć pierwsza

Przez te 4 godziny medytacji sporo poznałem, a wiem, że to jeszcze nie koniec


Widziałem jak uciekają ze mnie ostatnie resztki energii, czułem jak umieram i widziałem jak się odradzam po tysiąc razy. miliony miliardów.
jak wszystko staje nieruchomo w miejscu, jak przez 2 godziny mija 5 minut i jak przez 5 minut mijają 2 godziny. Jak każde stworzenie na ziemi, we wszechświecie na moment przystaje, między jednym a drugiej uderzeniem serca, między rozbłyskiem gwiazd, między bębnami i trąbami, między stworzeniem pierwszej komórki a najtrwalszej stali, miliardy czerwonych krwinek i miliardy atomów w nich.

Przez ostatnią prawię godzinę medytacji kierowałem się ku mamie. to dość mroczny temat dla mojego ego/ja duszy/persony albo innych jungowskich odpowiedników.


Leciałem jako sokół o neonowych piórach.




Lecę dalej.








Części pierwszej dokończenie

Widziałem swoje największe lęki. i dałem radę.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Najpierw jest Góra, potem nie ma Góry, Potem Góra jest.

Strasznie mi smutno dziś, strasznie mam wyrzuty sumienia że wciąż wpierdalam.
Cały czas i tyję na potęgę i nie chcą mnie przyjąc do żadnej pracy.

Chcę odkryc lekarstwo na śmierc. (c z kreseczką mi nie działa na marginesie)
Myślę że proces autodestrukcji jest w nas tak naprawdę zapisany, w naszym kodzie genetycznym. w końcu 70 % przecież i tak nie rozumiemy. I jak się uda go usunąc to może uda się usunąc śmierc. Pozbyc się starzenia się. wkroczyc w nowy etap ewolucji.



Ostatnio bardzo się rozwijam duchowo ale teraz czuję że wraca mi to załamanie.

Mogę nie zdac z matmy.


Myślę czy nie zacząc  rzygać. Albo po prostu od jutra przestac jeśc.

sobota, 31 maja 2014

pociąg blisko, pociąg blisko

W sumie to głupie że się boję kto to przeczyta i przez to nie pisze wszystkiego. I nie chodzi mi bynajmniej o psychiatrę i policję tylko o znajomych.
Tak jak w sumie pomijałem to że od października do marca cisnąłem kodę. I, że morfina jednak jest lepsza.
Oraz tego że z moim zdrowiem wiele razy było nieciekawie z tych powodów.

Wczoraj byłem w szkole, tylko 5 lekcji. Za to lubię piątki. Pojechałem do Martynki. Poszedłem po powrocie na festiwal kolorów choć nie za bardzo chciałem. Nie było tak źle. Ale skończyłem wśród największych dilerów tego miasteczka.







Być może będę miał pracę, czuję się zarazem coraz silniejszy i słabszy.
Tylko po nocy z morfą potem w ciągu dnia jestem nie do życia. Ale ogólnie mam bardzo dobry humor, wszystko się zajebiście układa. Mam duże szanse zdać. A na tej pracy wyjątkowo mi zależy. Dziś sobie kupię longboarda.


UWAŻAJ! na blaszane namioty


I NIE PATRZ TAK BARDZO BLISKO
I NIE PODCHODŹ TAK BARDZO GŁĘBOKO

poniedziałek, 19 maja 2014

Na wszelki wypadek zostawię znak w powietrzu

Diabeł tu chodzi na palcach
nabiera tu mocy

Już tylko trochę pouczę się trochę do sprawdzianu z fizyki jądrowej. obejrzę odcinek Family Guy, wezmę lody które już wtedy zamarzną i będę siedział w łóżeczku i oglądał. może zachce mi się spać.

czwartek, 15 maja 2014

Łapacz snów

Chciałbym się popłakać, poczuć jak cały stres smutek i żal ze mnie schodzą. poczuć że jest mi lepiej po tym jak się wypłakałem. Nie umiem się doprowadzić do łez.


Jest tak tragicznie. Szkoła mnie wyniszcza. Chcę być chudy.
Kocham Martynkę tak strasznie, boże jak jej to pokazać, jak ja mam ją zatrzymać. Nie wyobrażam sobie życia bez niej. Co ja mam robić. czemu zawsze jak coś robię i się staram to potem jest coraz gorzej. Czemu nie mogę się uczyć. Czemu kurwa mać nie jestem w stanie niczego zrozumieć. czemu chce się tak strasznie rozpłakać. Czemu czuję że nie wiem komu o tym wszystkim powiedzieć. Czemu zawsze wszystko zjebię. czemu znowu zrobiłem trzy malutkie kreseczki. czemu się tak strasznie boję i martwię i stresuję i złoszczę. czemu świat się rozmazuje w moich oczach. czemu kurwa mać jestem taki okropny nie miły agresywny chamski i ogólnie zjebany. czemu kurwa mać chce sobie wbić nóż w głowę.

wtorek, 13 maja 2014

Tyle miesięcy.

Tyle miesięcy bez najmniejszej ranki.
Tyle miesięcy...

Dziś nie wytrzymałem, podrapałem rękę, zdrapałem skórę. wyciąłem Om. Tak płytkie że za chwilę nie będzie widać, bo w unerwionym miejscu a w dodatku odporność na ból mi spadła. ale jednak.
Nie jestem z siebie zadowolony.
Ani pod tym ani pod żadnym innym względem.


Teraz mam jeszcze łzy w oczach.

Religia jest dla mnie bardzo ważna. Właściwie nie tyle religia co duchowość. I jak słyszę od najważniejszej dla mnie osoby że cały czas plotę bzdury to trafia w jeden z tych słabych punktów.

wtorek, 6 maja 2014

Happy Junkie

Wszystko jest idealną kopią świata w którym żyłem. Choć nie. nawet nie wiem czy idealną, skoro sam nie wiem w jakim świecie żyłem. ale jestem pewien że nie tu. Tak, była Misa, była Martynka, wszyscy byli. Ale wszyscy zostaliśmy gdzieś przeniesieni. Do idealnej kopii.

-Czemu uważasz, że coś jest nie tak?-Pani E. była dość zdziwiona
-Widzę to i czuję, jakoś nie wierzę żeby to był ten sam świat w którym się urodziłem.
-A czy wiesz co jest nie tak? Nie koniecznie w całym świecie, ale np. w twoim życiu?- Ta delikatna insynuacja jej nie wyszła, jasne było że chodzi jej o Mamę. Ale nie. Mi nie chodziło o Mamę. Nie będę ukrywał że w tamtym momencie znowu poczułem jakby ktoś mnie jebnął i jakbym otrzeźwiał na moment ale wolałem iść w zaparte jakoś. Bo czuję że nie chodzi tu tylko o mnie ale o wszystko.
-Szczegóły.
-Uważasz, że zmieniły się... szczegóły?... Czy że w ogóle ich nie ma czy jak?-zdziwiła się
-Diabeł tkwi w szczegółach. Jestem wyrwany z kontekstu.-Nie miałem siły. wzrok miałem już i tak martwy. ostatnio chyba dość często taki mam.

Psychiatra stwierdziła wczoraj, że poczekamy jeszcze z półtorej miesiąca i zobaczymy co się ze mną stanie a póki co nadal nie będę brał leków. Nie jest pewna, czy diagnoza jedynie zaburzeń psychosomatycznych jest prawidłowa. Ale ja nie czuję się chory.




Czuję się jakbym odbył dziś podróż w czasie. Znowu siedziałem pod złotymi. znowu się nudziłem. Czekaliśmy, może znajomy znajomej przywiezie zielsko przynajmniej to będzie jakoś odrobinę weselej.
Nagle, Vega. Vega kurwa. Jak ja ją kocham. Dzięki niej w sumie jestem osobą jaką jestem.
W dużym skrócie, jestem wykończony.
Zabrała mnie na osiemnastkę mojej znajomej. Klub, światła, zajebista muzyka w tle (Serio, Tame Impala- Feels like we only go backwards i Kasabian, pozytywnie zaskoczony ja) wszyscy siedzimy w kłębach dymu i zapachu piwa, jak kiedyś.

czwartek, 1 maja 2014

Życia nie ułożysz w kos­tkę, ale możesz nim pograć.

Derealizacja.

Macie tak czasem?
Wstajecie rano. to nie jesteście wy. to nie jest wasz pokój. to nie jest to ciało ani to miejsce. coś tu nie gra.

Ale wszystko wygląda tak samo. Wszystko jest dokładnie takie samo. ale jednak inne. czujecie to. udajecie że tego nie ma.

-Wiem już, że pustka która jest we mnie pozostanie do końca życia. Wiem, że i tak jej niczym nie zapełnie. Nawet teraz jak o tym mówimy automatycznie zaczynam szurać ręką między szczelinami biurka, nerwowo ruszać nogą, czuje jak biją we mnie fale gorąca i tracę kontrolę. Wiem że nie mogę sobie pozwolić na stracenie kontroli.
-A w jakich sytuacjach o niej myślisz? I pojawia się ta melancholia o której mówisz?
-Zawsze. Melancholia towarzyszy mi zawsze. Powoli rozumiem, że to nie jest melancholia ale fatum które nade mną wisi. Jest zawsze. Zawsze jak na moment przestaję się śmiać, zawsze jak na moment się zamykam nagle to czuję. Czuję, że coś jest nie tak. Ostatnio coraz częściej to czuję. Praktycznie bez przerwy. cały czas jak coś robię czuję, że coś jest nie tak. czuję jak to wszystko jest. ale nigdy nie było i nie będzie. nie czuję się nieszczęśliwy. Jestem usatysfakcjonowany. Ale nie należę do tego świata. Czuję się wyrwany.
A o mamie przypominam sobie najczęściej jak jestem sam i jadę autobusem. Patrzę w szybę, i wgl. 
-A jakie to są sytuacje?
-Zwyczajne. to są najzwyczajniejsze sytuacje. Jak idziemy i po prostu gadamy. siedzimy po prostu. po prostu oglądamy film czy jemy obiad. Po prostu normalne życie.-Widziałem, że psychoterapeutka przewidywała raczej kłótnie lub momenty jak te, kiedy mama przecięła żyły, ale nie. Mi się przypominają właśnie te momenty. Te najzwyczajniejsze.
(...)
-A jak walczysz z tą melancholią?
-Właściwie... Już sam nie wiem...-Ten moment nagłej pustki w głowie. znowu zapomniałem. Co ja właściwie robię?
-Ale to jest tak, że już z nią nie walczysz?
-Czasem jak ktoś na ulicy prosi o jedzenie, staram mu się dać to co mam, albo o jakieś pieniądze jak widzę że jest biedny i ma to coś w oczach że mu ufam, to dam. Sam nie wiem czemu. czuję się lepiej.



Dziś jakoś jest wyjątkowo dziwnie. Dziś wszystko jest inne. dziś wszystko jest idealną kopią. Ale nie pasuje. Dziś za kącikiem mojego oka jest coś co nie chce być zauważone.
Dziś jest inaczej.
Dziś mnie nie ma.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Naive

Nienawidzę strasznie tego uczucia, które pojawia się od kilku tygodni, a teraz zaczyna być co chwilę. takie omdlenie. fala zimna. teraz jestem chory a więc trochę jasne czemu tak mam. tylko mam tak też często normalnie. strasznie wkurzające. takie poczucie słabości u osoby, która lubi być postrzegana jako osoba bez słabości.

wczoraj miałem rocznicę z Martynką, tak strasznie chciałem do niej pojechać, ale nie jestem w stanie nawet wyjść z pokoju.
te dwie kobiety wciąż łażą po tym mieszkaniu, wciąż mnie irytują, wgl wszystko mnie irytuje. takie siedzenie w domu źle na mnie działa.
kurw. cały czas prawie mdleję choć ogólnie czuje się dobrze. to ponoć nerwicowe.

i cały czas coś wpierdalam i wpierdalam. kiedy sie tak siedzi to wiadomo, nudzi się. ale cały czas coś wpierdalam.

wtorek, 15 kwietnia 2014

Śmierć to jedyna rzecz, której nie udało się nam całkowicie zwulgaryzować.

Przez ponad pół roku brałem leki na sen, a że były to substancje opioidalne to się uzależniłem więc musiałem przestać brać. przestałem brać też antydepresanty. Stwierdziłem że nie załatwią mi szczęścia, ale musiałem wrócić. zbyt źle ze mną sie zrobiło w krótkim okresie.
Przeszedłem silnie na coś w rodzaju hinduizmu. Niedługo ide ze znajomą na spotkanie Hare Kryshna, o ile wyzdrowieję. mieliśmy w sumie iść już dawno temu, ale albo ja nie mogłem, albo ona.

Dziwne sny. często miewam dziwne sny. w ferie miałem koszmary. to bardzo dziwne, bo w życiu rzadko miewam okresy koszmarów. znaczy ogólnie zły sen to wiadomo, każdy czasem ma, ale tygodnie pobudek w strachu w nocy to trochę co innego. obecnie są to już tylko dziwne sny.

Boje się że nie zdam, pare lat temu obiecałem sobie że jeśli nie zdam to mogę sie zabić. oczywiście obecnie już tak nie myślę, nie zostawiłbym Martynki, ale na pewno jeśli nie zdam to będzie ze mną źle.

Sporo medytuję, czuję się jakoś tak spokojniejszy i szczęśliwszy. tylko strasznie dużo jem, kolejne 8 kilo do przodu.

Eh, niech te kobiety wyjdą z tego domu w końcu. chce mi się palić.


Potrafię współczuć cudzym bólom, ale nie przyjemnościom. Jest coś dziwnie nudnego w szczęściu innych ludzi.


Wkurza mnie to jak często ludzie opowiadają mi, że kogoś nie lubią, że ktoś je denerwuje. Po prostu co mnie to obchodzi. ja lubię wszystkich. każdy ma własne problemy. to że jedna dziewczyna ma mało włosów to nie powód by głupio stwierdzić że sie jej nie lubi jak po prostu ma depresję i się stresuje. a to że inna jest grupa i wpierdala też nie. nawet to jak ktoś jest nie miły, chamski, skurwielowy, dalej nie jest powodem by go nie lubić, przecież to nic nie da.

czwartek, 9 stycznia 2014

no name.

Było dużo znajomych. ale potem poszedłem i był jakiś wypadek. byłem ukrzyżowany, tylko sms do Martynki resztką sił. i się poddałem. jakoś było mi okropnie smutno. i wgl.

a potem nie pamiętam. obudziłem się znowu. już o 6 stwierdziłem że mi się nie chce próbować znowu zasnąć. wszystkie sny o podobnej treści.


wczoraj nie byłem na pierwszej lekcji bo okazało się że kolczyk mi wrósł w ucho. tak mocno. po chamsku. i musiałem wyrwać obcęgami. nawet nie bolało za bardzo. i tak włożyłem z powrotem.

m.


a teraz czas się powoli szykować. już 10:25.