WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

sobota, 27 lipca 2013

Insomnia make me wanna die.

Oh. kolejna noc. kolejne godziny. siedzenie. leżenie. egzystencja. to niczym się nie różni od mojej codzienności. nie licząc tego że jestem sam.


Załóżmy, że te wakacje są wspaniałe, załóżmy tylko....

Jest strasznie fajnie. byłem przedwczoraj na imprezie. do później nocy siedzieliśmy nad wisłą, przy ognisku, i wgl. potem pojechaliśmy do X. Tam oglądaliśmy śmieszne filmy w necie i potem zasnęliśmy. obudziliśmy się, rozeszliśmy się do domów. potem tego dnia spotkałem się z Martynką. była strasznie wesoła, i niczego się nie bała. Urocza jak zawsze. Było wspaniale. Pare dni temu M. uczył mnie jeździć na longbordzie, może kiedyś mi się uda.
tydzień temu u niego nocowałem i było strasznie fajnie.
Spotkałem się z H. C. P. i E. i poszliśmy do kina na X, potem razem poszliśmy na pizzę i było wesoło.
we wtorek jadę na obóz, na 10 dni. Będzie super, spotkam sporo osób z Polski z którymi ostatnio się widziałem rok temu, na obozie i było zajebiście. R. się dobrze układa z chłopakiem, i czasami wpada na spotkania mangowe w centrum. i jest fajnie, zawsze coś odwalamy i jest śmiesznie. i wszyscy są weseli.


Oh. jaka szkoda że tak nie jest.


Jest strasznie. Nie byłem na żadnej imprezie. późną nocą siedzę grzecznie w domu. Spotkania z Martynką są chyba ostatnią rzeczą przez którą czuję trochę szczęścia. M. już chyba nawet nie wchodzi na tego bloga.
ani razu nawet u nikogo nie nocowałem.
H.C.P.E.R. nie są zbyt szczęśliwe. właściwie jakby wcale. we wtorek jadę do szpitala. w centrum są same kłótnie, i aż strach się pokazywać czasem. wszyscy są znudzeni. przepełnieni nudą.



Kolejna noc. kolejne godziny. siedzenie. leżenie. egzystencja. to niczym się nie różni od mojej codzienności.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz