jakos nawet nie wiem co napisac. chcialbym z kims pogadac ale jakos nie wiem z kim. siedze sobie, slucham muzyki i jem lizaka. jakos tak mega mysle jak moge zmienic to jak sie czuje. marnosc nad marnosciami.
m. dzwonek. jeszcze 6 lekcji. ugh.
o. wlacza mi sie wewnetrzna agresja.
a nie. to nie byla agresja. ja pierdole strasznie chce z kims popisac ale nie mam kasy. ugh. i nie wiem po co jeszcze prowadze tego bloga. i tak nic sie kurwa w tym zyciu nie dzieje.
nudze sie.
musze znalezc sposob na przetrwanie.
4 mam urodziny. zyje to juz 16 lat. jeju. jakos przeraza mnie przyszlosc. chcialbym sprobowac podsumowac ten rok..
i dochodze do wniosku ze wlasciwie nie chce podsumowywac kolejnych. jakos sie chujowo czuje i chce sie zajebac jak mysle ze kolejny rok ma tak wygladac.
chce spierdolic z tego tlumu w ktorym jestem. kurwa. jak oni sie dra. chce kogos przytulic. ugh. a wiec przez ten rok palilem pilem jaralem pedalilem cpalem i wyladowalem w dwoch psyhiatrykach poznalem martynke i wielokrotnie umieralem.
tylko cztery lekcje. 3 h 30 min.