WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

poniedziałek, 30 września 2013

szesnastolatek

jakos nawet nie wiem co napisac. chcialbym z kims pogadac ale jakos nie wiem z kim. siedze sobie, slucham muzyki i jem lizaka. jakos tak mega mysle jak moge zmienic to jak sie czuje. marnosc nad marnosciami.

m. dzwonek. jeszcze 6 lekcji. ugh.

o. wlacza mi sie wewnetrzna agresja.

a nie. to nie byla agresja. ja pierdole strasznie chce z kims popisac ale nie mam kasy. ugh. i nie wiem po co jeszcze prowadze tego bloga. i tak nic sie kurwa w tym zyciu nie dzieje.

nudze sie.

musze znalezc sposob na przetrwanie.

4 mam urodziny. zyje to juz 16 lat. jeju. jakos przeraza mnie przyszlosc. chcialbym sprobowac podsumowac ten rok..

i dochodze do wniosku ze wlasciwie nie chce podsumowywac kolejnych. jakos sie chujowo czuje i chce sie zajebac jak mysle ze kolejny rok ma tak wygladac.

chce spierdolic z tego tlumu w ktorym jestem. kurwa. jak oni sie dra. chce kogos przytulic. ugh. a wiec przez ten rok palilem pilem jaralem pedalilem cpalem i wyladowalem w dwoch psyhiatrykach poznalem martynke i wielokrotnie umieralem.

tylko cztery lekcje. 3 h 30 min.

sobota, 28 września 2013

em.

Ja pierdolę. czuję się tak strasznie chujowo. nie moge spać. kolejną kurwa noc z rzędu.

Chyba M. nie chce ze mną pisać.

Jakoś mi źle.


ugh.

Chcę napisać książkę. nie wiem o czym .

Właściwie jakbym nie był z Martynką to dawno temu bym się zajebał.
Właściwie, jakbym nie był z Martynką to teraz bym się zajebał.

ugh.
to takie trudne.

słowa słowa. słowa.

Jestem głodny. tak bardzo głodny.
nakarmij mnie snami. zielony żoliborz. pieprzony żoliborz.
hitler i stalin zrobili co swoje.

słowa.

utopia we wszechświecie po prostu chce być szczęśliwa w nostalgii.

latający wilk rozwiewa się walcząc z kolibrem.

persona z laską drewnianą, zakończoną spiralnie, w lewej ręce, trzymająca w prawej podniesioną pochodnię przechodzi obok drzewa którego połowa i tak umarła.

kawałek nieboskłonu przysłonięty unoszącą się z powiewami wiatru wysepką spiczaście zakończoną ku dołowi, na której stoi męski obywatel o rozpadającej się w ciemność ręce, podczas gdy z jego głowy wycieka otchłań obywatela przepełniająca.

Co ja rysuję. co ja piszę.

ugh.

sobota, 21 września 2013

drakula

Noc. zbliża się dwunasta. włączam ostry dubstep na słuchawkach.
w płucach słodki dym, i tylko ja i cały pokój wokół mnie wypełniony muzyką. na nowo odkrywane waniliowe niebo na którym trawa ma słodki smak.

jakoś dziś siedząc na przystanku zatęskniłem za tym. ale i tak nie wracam.

Byłem wczoraj na koncercie z Hernes M i A. było super zajebiście. taka zajebista muzyka i atmosfera. boże ale było wspaniale. już nie mogę się doczekać aż kiedyś pójdziemy na inny indie rockowy koncert. kocham tą kameralność. i to jak wspaniale mi poprawia humor.

eh. leki zmulają.

Dobranoc.

środa, 18 września 2013

5 miesięcy

hah. 5 miesięcy.
5 miesięcy temu nie było mnie w złotych.
5 miesięcy temu wyłączyłem telefon.
5 miesięcy temu nie spotkałem się ze znajomymi.
nie poszedłem do szkoły.
nie myślałem o tym że zaraz testy gimnazjalne.
nie siedziałem przy kompie, nie siedziałem w złotych, nic nie robiłem.

5 miesięcy temu o tej porze zastanawiałem się jak to się stało że jestem w szpitalu, i jakoś to do mnie nie docierało. dzień później poznałem Martynkę.

To dziwne, za razem dopiero 5 miesięcy, i już.


W zośce jest o wiele lepiej. ale strasznie się boję że nie dam rady.

Dziś kupiłem glany. szczerze, to czuję się w nich o wiele bezpieczniej, bo wiadomo, jak kopne kogoś to nie to samo co jakbym kopnął trampkiem.

5 miesięcy temu o tej godzinie miałem mętlik pełen chaosu i pustkę w głowie. leżałem i patrzyłem się na sufit. w tle słyszałem biegającego po oddziale Wojtka, włączony telewizor. hah. wciąż pamiętam jak w momencie jak wszedłem na oddział poleciało One Day.

.. ,,Co to zadawanie sobie bólu?!" moja babcia właśnie ogarnęła stosunkowo stare przypalenie.

Eh. chcę być zdrowy. jak ja nienawidzę kataru i bólu gardła. i kaszlu.

jutro lekcje na 10 45. ale za to do 16. super.
wolałbym na 8 i kończyć o 13:20.

poniedziałek, 16 września 2013

Tak mi przykro, chciałbym jeszcze raz.

Od jakiegoś czasu czuję że leki praktycznie przestały działać.

Staram się tego nie pokazywać.

wczoraj było okropnie. była Martynka ale jakoś tak było okropnie cały dzień. potem jakiś typek z bandą drechów prawie mnie najebali. ale miałem farta. zajebali tylko fajki. ale strasznie się boję. i nie wiem co zrobić. potem byłem strasznie zdenerwowany i potwornie się bałem. zacząłem iść przed siebie. po prostu iść. usiedliśmy na schodach obok kolumny zygmunta, zapaliliśmy. jakieś drechy zaczęly mnie komentować. że byłem pewnie gwałcony w dzieciństwie. i się śmiać. i wgl. potem pojechałem odprowadzić Martynkę na pociąg. chciałem potem pojechać na wernisaż. ale nie kurwa. babcia do mnie dzwoni że kuratorka właśnie wjeżdża na górę i żebym biegł do domu.

Czekając na metro cały czas myślałem tylko o tym jak by to było się rzucić. nie bolałoby aż tak. tylko moment bólu. i było by już wszystko jedno.
krok w przód. stoję. czuję jakbym ledwo stał. czuję się już martwy. jeszcze jeden kroczek. metro wjeżdża. nie. kroczek w tył. czułem wzrok H. na sobie.

jak już byłem na swoim osiedlu zadzwoniła że wyszła. no kurwa mać.


Miałem ochotę podciąć żyły. ale nie. tylko przejechałem po ręce. mocno. widziałem ścięgna. i wgl. i to mocno. strasznie krwawiło. pół dywanu, całe drzwi. sporo rzeczy. zaczałem też dużo wpierdalać.

,,próbujesz zapełnić czymś pustkę w sobie"
nom. strasznie.

Ja już nawet nie chcę się zjarać. chcę zasnąć. na 10 lat.
na 20.
na 30.
40.
na całe życie.



Ugh.
I już nie chcę nowych piosenek.
nie chcę nowego życia.
nie chcę nowej miłości.
nie chcę nowych miejsc.
nie chcę nowych narkotyków.
nie chcę nowych idei.
nie chcę nowej telewizji.
nie chcę nowych ksiażek.
nie chcę nowej muzyki.
nie chcę nowej wojny.

Kręcę się w kółko.

boję się odkleić plasterek.

piątek, 13 września 2013

NGC 1329

Ja czuję się tak okropnie.... Kiedy tym życiem zawładnął strach? Od kiedy cienie stały się prawdą?

Ugh. chcę być małym dzieckiem. od którego nic nie zależy. który nie musi się martwić, myśleć. który bawi się tą pieprzoną maskotką myszki i z nią rozmawia. który wyobraża niesamowite i emocjonujące historie bawiąc się tymi kolorowymi kawałkami plastyku.

nie chcę martwić się kuratorem.
szkołą.
nie chcę martwić się swoją przyszłością.
chcę wierzyć że będę nie wiadomo kim i będzie super.
chcę wierzyć że jeszcze będzie przepięknie.
chcę wierzyć że jeszcze będzie normalnie.
chcę wierzyć.

Jestem nędzarzem, 
posiadam tylko marzenia, 
rozsiałem je u twych stóp, 
stąpaj lekko, 
gdyż stąpasz po moich marzeniach...

czemu tak bardzo chcę sobie coś zrobić.
Czemu tak bardzo chcę sobie wbić coś w rękę.
Czemu tak bardzo chcę uciec.
Czemu tak bardzo chcę by było przepięknie.
Czemu tak bardzo chcę by było normalnie.
Czemu tak bardzo chcę być nie wiadomo kim.

Czemu musiałem skreślić część.
Czemu to nie jest prawda.
Czemu tak bardzo już nie wierzę.


Czemu.

Czemu kurwa.
Czemu.






















Byłem dziś u Martynki. gdyby nie ona na pewno bym już się zajebał.

czemu jestem taki zjebany i spierdalam sobie i innym życie.
czemu nie mam już siły wylewać łez za kołnierz.
Czemu chcę być kimś specjalnym. niezwykłym.
a nie tylko człowiekiem.


czemu ten świat płonie tylko w moich oczach.

Czemu moje oczy są takie żałosne.
Widać po nich wszystko.

I już. poszła tylko jedna łza.

wtorek, 10 września 2013

I've been up in the air, out of my head

Jakoś mi chujowo.

Chyba nie chcę żyć. tak trochę. tak trochę wszyscy nie chcą. ale mam wrażenie że nie chcę trochę za bardzo.

ygh. ale chciałbym dać swoje życie komuś innemu. jakiemuś dziecku które umarło 5 minut po narodzeniu. tak. w chuj bym chciał. było by o wiele łatwiej.

ja pierdolę. serio. jak mi chujowo. i po co ja to piszę. wszystkim jest chujowo.

I wpierdoliłem opakowanie żelek. i jakoś tak długo patrzyłem na każdego tego małego dinozaura i czułem jak niewiadomy smutek narasta. to chyba tęsknota za dzieciństwem.

Za dużo nostalgii. Chcę uciec. nie wiem gdzie i nie wiem jak.

Nie wiem czemu to czuję. to ohydne uczucie jakbym w środku ryczał.




SUICIDE

I Follow Rivers

Ugh. Przepisałem się wczoraj z kuronia do zośki. strasznie mnie to ucieszyło. ale dziś znów nie mam emocji. po prostu sobie istnieję. siedzę w pokoju. wszyscy są teraz w szkole a ja sobie siedzę w pokoju. słucham muzyki i patrzę w ścianę. chciałem pomalować. nie mam farb. chciałem porysować. ale jestem chujowy.

Coraz poważniej myślę nad wytatuowaniem sobie Utopii.


Dziś pierwsza wizyta. Piąty psychiatra. te leki mi za bardzo nie pomagają. czuję się... wcale się nie czuję. jem jeszcze więcej. Ugh. 

Codziennie rano sobie przypominam co mi siedziało w głowie zanim zasnąłem. myśli. złe myśli. jakby nie należały do mnie. przynajmniej nie czuję żeby do mnie należały. nie wiem co mam robić. chyba każdego dnia czekam tylko na nieubłagany sen, a potem i tak się budzę o 5 czy 6. 

Papieros. kawa. leki. papieros. kawa. Tak wyglądał ten dzień. 

Jestem zanudzony tym wszystkim. 

niedziela, 1 września 2013

Somebody mixed my medicine

Cierpisz tam gdzie śpisz 
i śpisz tam gdzie leżysz 
Teraz jesteś w dołku 
i zaraz będziesz płakać 
Masz kobietę po lewej 
i chłopaka po prawej 
Zaczynasz się pocić więc 
Przytul mnie mocno



Michał mnie dziś wystawił. znowu. było mi dziś okropnie smutno. i nie pojechałem do Martynki. bo jestem okropny i mi okropnie smutno.

Wczoraj wziąłem leki nasenne. no i 5 tabletek melatoniny. wkurwiłem się. w końcu się nie budziłem w nocy. ale co z tego jak potem o 7 już i tak sie budzę.


Przedwczoraj wyszedłem z Zagórza. Jeśli będę potrzebował to tam wrócę.

I tak się skończył okres wakacji. Skończył się ten okres nostalgii i znudzenia. zaczyna się nowy okres. ale czym się będzie niby różnił. czuję jak leki zaczynają działać i powoli tracę panowanie nad oczami. ale jeszcze na moment, na sekundę.

a potem się położę i i tak nie będę mógł zasnąć....

Ktoś pomieszał moje leki 
Nie wiem na czym jadę 
Ktoś pomieszał moje leki 
Kochanie teraz wszystko stracone 
Ktoś pomieszał moje leki 
I ktoś jest znowu w mojej głowie 
I ktoś pomieszał moje leki, znowu, znowu


Właśnie. I ktoś jest znowu w mojej głowie.


I znowu wszystko się rozpada. spala się. płonie bez ognia. po prostu się rozpada w przestrzeń.



To sen.