Mmmm.... co ja mam powiedzieć. byłem 7 tygodni w szpitalu psychiatrycznym w Józefowie, na ta chwilę nie mam siły jeszcze na opisanie wszystkiego. Jest chujowo. bardzo chujowo. nie chcę martwić ludzi więc staram się tego nie pokazywać. ale ryczę codziennie. godzinami. moja ręka wygląda okropnie.
Wycięte FEAR na prawej ręce przypomina cały strach.
Ból i strach. jedyne co mi w życiu pozostało.
I Martynka. w chuj za nią tęsknię.
Dobra. może uda mi się jednak dziś napisać mniej więcej relację ze szpitala...
18 kwietnia, chyba ten dzień zapadnie mi w pamięci. napad w domu. zbita szyba, pare ran na ręce. ,,I znowu zamieszanie na chacie", babcia wzywa policje, ta znajduje u mnie coś nielegalnego. wzywają wcześniej pogotowie które zabiera mnie od razu do józefowa.
kiedy trafiłem na odcinek diagnostyczno interwencyjny strasznie się bałem. akurat w telewizorze poleciała piosenka One Day. ugh. wspomnienia. leżałem cały dzień i noc. na ścianie napisałem ,,kocham Cię M." jestem dziwny.
na odstawieniu wszystkich używek w chuj źle się czułem.
Następnego dnia poszedłem na pracownie. to takie coś gdzie się rysuje. i wgl. poznałem tam Martynkę. pierwsze spojrzenie i w głowie jedyną myślą pozostało to jaka jest niezwykła. każdego dnia chętnie przychodziłem na pracownie żeby ją spotkać. potem pisaliśmy razem egzaminy gimnazjalne.
po 9 dniach przeszedłem na oddział terapeutyczny. dwa dni potem znów wróciłem na interwencyjny.
Biedna łapka....
I'm creep.
Po paru dniach wróciłem na terapeutyczny. tym razem jednak miałem pokój bardzo blisko dyżurki. tak jakby co.
Strasznie lubiłem spędzać tą nostalgię leżąc z Martyną, i słuchając muzyki. jest niezwykła.
I'm so happy
Cause today
I found my friends
They're in my head
I'm so ugly
But that's ok, 'cause so are you
We've broke our mirrors
Sunday morning
Is everyday for all I care
And I'm not scared
Light my candles
In a daze 'cause
I've found god
18 maja wyszedłem pierwszy raz z tego miejsca. dostałem przepustkę. było fajnie. ale zdałem sobie sprawę jak nie jestem w stanie żyć w tej rzeczywistości, która tłamsi i zabija.
19 wróciłem. 20 maja napisałem długą notatkę ale nie mam siły jej teraz przepisywać.
5 czerwiec. kolejna data w mojej pamięci. wtedy wyszedłem. wróciłem do domu o 22. cały czas się śmiałem, i wgl. wszedłem tylko do swojego pokoju, zamknąłem drzwi. ryczałem.
6 czerwiec. czwartek. też ryczałem. piątek. było w chuj źle.bardzo źle. skończyłem po 5 lekcjach, poszedłem do pustego domu, przez ponad godzinę ryczałem bez przerwy. zdałem sobie sprawę że tak trochę nie ma nikogo, że ... te wspaniałe chwile które miałem już nie powrócą. nigdy.
wszystko się rozpada. wieczorem Hernes, OS, i Ca. odprowadzały mnie do domu. pobił mnie pewien... osobnik z którym chodziłem do szkoły. cały czas strasznie boli mnie głowa, i oko, i trochę plecy.
dziś jeszcze nie płakałem, i może do 24 mi się uda nie płakać. jestem wykończony. leki mnie powoli zaczynają ścinać. mogę się zajebać? tak bardzo pragnę odejść. tak bardzo pragnę uwolnić od cierpienia siebie i innych, bo przynoszę tylko ból i strach. to złe. nobody cares.
Czemu mój pokój się rusza... czemu on oddycha...