dzis do poludnia bylem skurwielem. potem zaczalem ryczec. przez ponad pol godziny sobie ryczalem w samotnosci, sluchajac happysadu i rykardy parasol, a krew ciekla strumyczkiem. jestem taki glupi. tak dlugo wytrzymywale. a teraz mam usztywniony lokiec bandazem. jestem glupi. i troche smutny. troche zaczalem rozpamietywac pogrzeb. za bardzo. pani w dyzurce chciala mi nakleic plasterek sciagajacy na rane ale ja nie chcialem. chce pamietac swoje blizny. jestem glupi. chce mi sie pic. ludzie mnie strasznie irytuja. strasznie. za pare dni szkola. kocham Martynke.
jest dobrze, jest dobrze, jest...
WE ARE WHAT WE ARE
WE ARE WHAT WE ARE
wtorek, 27 sierpnia 2013
Smutno mi boże
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz