WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

wtorek, 20 sierpnia 2013

apokalipsa

przepraszam ze ostatnio wieczorami dodaje jakies dziwne posty ale leki dzialaja i nastepnego dnia czesto nawet nie pamietam ze cos pisalem. ale i tak je bede bral, bo lepiej po nich spie, i kocham ten moment kiedy ukladam ostatni raz kostke rubika przed snem a ta dwoi mi sie w oczach, nie moge sie ruszyc, padam i spie.

mialem dzis terapie. przez pierwsze pol terapii douczalem terapeutke jak sie powinno prpwadzic terapie i tak dalej. jakby ona byla na terapii u mnie. potem... stwierdzilem ze musze to powiedziec. powiedzialem wszystko o istotach ktore czuje, ktore sa wokol mnie. wszystko. nikomu nigdy tego nie powiedzialem. wtedy istoty zaczely mnie ostro atakowac. ona skonczyla terapie. po prosru powiedziala ze musimy skomczyc. siedzialem jeszcze minute sparalizowany strachem. wyszedlem. przeszedlem korytarzem. ledwo zszedlem po schodach. oni wszyscy tam byli. tylko otworzylem drzwi do gabinetu mojej psychiatry od razu zobaczyla ze sie zle dzieje. mialem okropny zjazd. ona mi pomogla bardzo. ponoc to uzewnetrznienie moich emocji... ale ja nie wiem... czy to na pewno jest w mojej glowie... nie wiem tego...
dostalem silne leki, jest lepiej. teraz jak to pisze juz sie denerwuja ze to robie. ze o nich pisze. chca mi zrobic krzywde. jestem kurwa silny. nie dam im sie. choc sa powietrzem ktorym oddycham nie dam im sie.

ugh. wiec udalo mi sie napisac notke zanim wzialem leki. teraz po nie pojde, i bede tylko czekal az poczuje jak wszystko mi sie dwoi w oczach, jak sie usmiecham do siebie, jak swiat mi ucieka, jak odlatuje.

ps. w piatek na wolce weglowej o 12:30 jest pogrzeb mojej matki. dam rade. w koncu jestem zalosnym 15 latkiem ktorego nacpali.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz