Spalić, i obalić, zlustrować
Chcemy poznać wszystkie tajemnice!
To młodość idzie, to młodość krzyczy
To nowe idzie, to nowe krzyczy"
Nie wiem o czym pisać. Byłem wczoraj na urodzinach cioci. Jadłem pizzę wegetariańską. Jestem gruby.
Ola chodzi z B. Fajnie mają. Fajnie wyglądają. Jestem troszeczkę zazdrosny, nie o to, że ma ona ma jego, czy on ma ją. Tylko o to, że mają kogoś.
Znowu wracam po szkole <w której sie dowiedziałem, że moje rysunki są chujowe, kiczowate i żebym się nie brał za to> do domu. babcia tam jest. Kurwa. Pójść sobie nie mogła. Idę od razu do pokoju i do komputera. Znowu.
Dwójka znajomych ma wady serca.
TAK KURWA WSZYSCY CHODŹMY UMRZEĆ.
Chyba będę musiał powiedzieć babci o podejrzeniach wrzodów żołądka, a raczej o tym, że podejrzewam, że jej podejrzenia są słuszne.
Ale po co. Wszyscy chodźmy się pierdolić.
A potem obudzę się sześć stóp pod ziemią, i będę oddychał piachem, dusząc się, i znowu oddychając.
It never ends.
Wszystko poszło się jebać. Chyba jakaś dziewczyna w szkole zauważyła u mnie blizny. Ale nie ważne. Zniknąłem.
Pobawmy się w ludzi.
Powiedziano mi żebym żył realiami. Powiedziała mi to kobieta, która jest Dulską w swojej dulszczyźnie.
Nie wiem czy dobrze użyłem tych słów. Walić to.
Uratowałem kruka. Był zaklinowany między prętami. Lubię kruki.
I mam ochotę znowu się nałykać tych przeterminowanych od 4 lat tabletek na uspokojenie.
Nadchodzi mrok i gasną wszystkie światła
W końcu musimy przestać uciekać.
Co zrobiłem sobie, że przechodzę tylko na czerwonym świetle?
I nie wiemy nic o sobie
Choć nie można się napatrzeć
Co najgorsze we mnie jest
Odsłoń raz na zawsze
Muszę przekuć dziś
ten chłód na dreszcz
Nie skaleczyć się.
A tak poza tym. Chyba niedługo zacznę chodzić na pijackie imprezy. Albo sobie podetnę żyły. Albo ucieknę.
Widzę aurę ludzi. Tak po prostu. I śpię po dwie godziny.
Tak po prostu.
Tak po prostu.
Przepraszam za posta pełnego żalu i brzydkich słów.
Z pretensjami do tych nad nami proszę. Bo są chujowi.