W sobotę byłem na kongresie partii. Było strasznie fajnie, ciekawe doświadczenie. Potem trafiłem na zlot lgbt. Chyba zaraz zrzygam tego tosta. Było całkiem spoko. Bolało mnie to, że znowu nie jestem z B. Że ostatnio nie wiem kiedy go widziałem, że lepiej dogaduję się z chłopakiem który jakby z nim kręcił przede mną. Tak, jakby wgl nie był mną zainteresowany, jakby nie miał o czym, i nie chciał ze mną rozmawiać. Zrobiłem najgorszą rzecz na świecie.
Więc od razu z nim zerwałem, nie bawię się w liche kłamstewka, w oszukiwanie samego siebie. Wstyd mam ogromny. Nie mogę jeść. Pomimo tego, że już nie mam takich zapędów autoagresywnych jak dawno temu, to jednak nie jedzenie i wysiłek siłowy taki by potem mnie wszystko bolało to jakaś nowa odmiana chyba.
W środę byliśmy razem na ognisku partyjnym, to, że mogłem przy nim przebywać i tak dawało mi kilogramy szczęścia. Jednak po pewnym czasie szczęście to zostało rozdrapane, podeptane. Nie dziwię mu się. I tak mu ufam. Mam nadzieję, że też mi kiedyś zaufa.
Dziś z Misą mieliśmy się spotkać o 11 u niej. Pójść poćwiczyć, trenujemy razem. 10:30, idę przez osiedle. Nigdy nie chodzę przez osiedle, ale chciałem kupić fajki w jednym sklepie. Jakiś drechol podlatuje. Zaczyna mnie zaczepiać. Odchodzi. Wraca. Pierdoli coś. Odchodzi, wraca. coraz mocniej za każdym razem się przypierdala. Chce pieniędzy. Na początku jasne, że z nim deliberowałem, nie dam mu kurwa moich pieniędzy. Jednak przed, jak on to nazwał, ,,kosą" nogi mi się prawie ugięły. 50 dych, poczucie wszelkiego bezpieczeństwa i radości z tego że powoli robi się niby lepiej zniknęło. Kurwa.
Od paru miesięcy przeglądam oferty wynajmu mieszkań, teraz wiem, że to się mocno przyśpieszy.
Jak wracałem do domu (zbierałem podpisy pod projektem ustawy Świecka Szkoła) bałem się jeszcze zahaczyć o sklep. Totalnie się bałem.
Niech wszystko spłonie
Niech będzie koniec
Dokumenty, bilety
Wszystkie gesty i słowa
Spalę wszystko doszczętnie
Potem zacznę, od nowa!
Od dwóch-trzech tygodni zaczyna mi powracać bunt. A nie! Juz wiem, od kiedy wybory prezydenckie wygrał Andrzej Duda. Wtedy przecież poczułem się jakbym był w Polsce sprzed 10 lat. (nie chcę nikogo urazić, mój blog, moje poglądy, NIC INTERPERSONALNEGO.)
Nienawidzę cię Polsko, na to nic nie poradzę
Nienawidzę cię Polsko, bo nade mną masz władzę
Dziś spotkałem się między innymi z Roksaną, byłem z nią w Józefowie, świetna osoba, nic się nie zmieniła. Dalej zajebista.
Mijają równo dwa lata od tego jak wyszedłem z Józefowa. Dwa lata temu zostałem pobity po domem. Dziś okradziony ze 150 metrów od niego. W międzyczasie było wiele innych, złych sytuacji.
W przeciągu 4 miesięcy się wyprowadzam, jedynym problemem będzie internet i dojazd do szkoły, jakoś dam radę. Tylko nie jestem pewien z kim zamieszkam. Może z Frysiem?
Dziś, z perspektywy prawie pełnoletniej osoby, wiedzę jak dużo się zmieniło w moim życiu. Na prawdę, hardcorowo dużo. Ale dalej nie czuję sensu. Dalej, pomimo tego ile czasu minęło. Pomimo tego, że próbuję, że chcę. Nie ma sensu. Na świecie widzę wciąż pełno nienawiści. Bez przerwy mnie spotyka, a czasem czuję że jest z mojej winy. Dziś nienawidzę. Dziś nie chcę. Dziś nie potrzebuję.
W środę psychoterapeutka powiedziała mi że nie mogę pić codziennie. Tylko powiedziałem jej o dwóch tygodniach, nie miesiącach. Pomijając fakt, że nie wie o innych rzeczach, przez które już mi sie zamazuje delikatnie obraz. Już piszę gorzej, brzydziej, bez składni i z masą błędów. Chyba i tak po mnie nie widać aż tak tego wieczornego stylu życia, tego co robię kiedy przychodzi noc, a potem jej siostra.
There were two sisters: Night and Death,Death taller and Night smaller,Night was as fair as a dream, and Death,Death was even finer.
~K. I. Gałczyński
PS. Piszcie do mnie, w komentarzach, na fejsie, znamy sie czy nie, dajcie mi jakoś zająć czymś umysł. Jakoś potrzebuję tego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz