W poniedziałek i wtorek tydzień temu nie poszedłem do szkoły. Zresztą w czwartek też, w środę tylko na 3 lekcje bodajże. Moje problemy ze snem osiągają powoli szczyty. Paraliż przysenny nie jest takim przyjemnym doświadczeniem.
Wychowawczyni stwierdziła, że olałem sobie sprawdzian z chemii. JA. Więc z dupy mi postawiła 2 na koniec chociaż jestem jednym z lepszych w klasie z chemii. Wkurwiłem się, napisałem ten sprawdzian, powiedziałem jej że nie ma prawa mówić o mnie że sobie olałem, jak nie wie nic o moim życiu, a mnie nie ma przy tym i nie mam szansy się obronić. Za prawdę nie dostałem 6 z zachowania, a 5, ale chuj z tym.
A sprawdzian napisałem na czwórkę, najlepiej w klasie, znowu.
W piątek byłem na rozmowie o prace, pomimo tego że głupio się zachowałem pare razy to dobrze poszło.
W sobotę po debacie o samobójstwach w społeczeństwie LGBT Brunon znowu się zapomniał ze mną pożegnać, nie wiem.. Fryś do mnie zadzwoniła, żebym wbijał na wianki. Tylko do domu- zdjąć marynarkę- nad wisłę do Frysia i (wtedy jeszcze) jej przyjaciółki, Patrycji.
Poszliśmy szybko po wino, miałem ochotę w sumie na dużą ilość alkoholu. Wypiłem je na wybrzeżu Helskim, gdzie też okazało się podczas rozmowy, że Patrycję znam od lat, a w Józefowie nadal się moje podpisy.
Nagle z nieba lunął deszcz, nie dało się nawet sekundy dłużej siedzieć, zaczęliśmy spierdalać pod most. Po drodze wszystkie stróżki ludzi uciekających przed nim łączyły się w rzeczkę, zatrzymującą się pod mostem Gdańskim, to w tej rzeczce jakiś chłopak zaczął drzeć się ,,GDZIE JEST MAREK?" Co z Frysiem i jej dziewczyną szybko podłapaliśmy. Tak nawiązała się znajomość ze sporą grupką, a po chwili, także z ich wódką. Fryś w sumie od nich nie piła za bardzo, bo wiedziała że się porzyga. Jednak ja i Patrycja twardo. Zdjąłem kaptur uzmysławiając sobie, że przecież jestem chroniony betonowym daszkiem i w tym momencie dziewczyna w grupce z którą gadałem krzyknęła.
-HIMITSU!
-OLA!
-O KURWA!
-O KURWA!
-CO TY TU KURWA ROBISZ?!
-CO TY TU KURWA ROBISZ?!
Wtedy grupka wydała mi się jeszcze bardziej atrakcyjna. Z Olą chodziłem tydzień do klasy w Kuroniu. Lekko ich oczarowałem, może oni trochę mnie. Choć może to była ich wódka. Fryś z Patrycją musiały odejść dalej, z powodu złego samopoczucia Patrycji, no i tego że rzygała, a ja dalej bawiłem się w najlepsze z nowo poznaną ekipą. Po pewnym czasie stwierdziłem, że Fryś już się naopiekowała swoją prawie-dziewczyną, więc postanowiłem ją wspomóc. Akurat miałem przy sobie sok pomidorowy. Elektrolitów tak dużo, że po paru łykach uzupełni zapas. No i miałem granat. Antyoksydantów tak dużo, że wytrzeźwieje o połowę szybciej. Miała farta, że kiedy pierwszy raz się najebała to na nas trafiła.
Co tam więcej pisać o tym. Co najwyżej, że parę godzin później zostały w końcu parą. Tyle pieprzenia się z tym było, jak wiadomo było od razu że będą razem. Fryś jest przeklęta. Każda dziewczyna jaką poznaje i z którą jest, okazuje się po pewnym czasie, że znam lata.
Wgl od 15 przeszedłem na weganizm, nie pamiętam czy pisałem wcześniej. Myślałem, że na 30 dni. Zobaczyć jak to jest, czy zobaczę jakąkolwiek różnicę, czy coś się zmieni. Szczerze? Jeśli te zmiany co póki co zaobserwowałem zostaną, nawet się nie powiększą, na pewno zostanę weganinem na stałe w pełni. Nie chodzi o to, że schudłem te 2-3 kilo (JEDZĄC DWA TYSIĄCE KALORII DZIENNIE), chodzi o to, że serio czuję, że mam w mięśniach więcej energii, że bardziej mi się chce, że nie mam w sobie tyle tego gówna, że jestem czystszy.
Ale jednak ten sen dalej jest rozpierdolony.
Wczoraj po szkole pojechałem (co ja wgl pierdolę, przyszedłem do szkoły ale nie byłem na żadnej lekcji) do Sebka na imprezkę. Było zajebiście, dość mocny melanż. Jednak o 4 w nocy wszyscy zrobili się śpiący, a ja dalej zasnąć nie mogłem. Wódka nie pomogła. Zasnąłem na godzinę, zaraz przed siódmą. o 9:30 wszedłem do domu. Wykąpałem się, i na chemię. PO GODZINIE SNU. Po prostu chciałem zobaczyć taką naszą ekpię na chemii taką nie do życia.
No i zajebiście, że nasza klasa miała dzis największą frekwencję w szkole, ale troszkę beczka, że połowa była na kacu.
Dziś było spotkanie zapoznawcze z nową członkinią OZ, Kingą, w sumie zajebista osoba.
Ale Ania w biurze jakoś zamyślona była, wgl strasznie wcześnie przyszła i wgl. A teraz po powrocie do domu dowiedziałem się, że ,,Anna Grodzka odeszła z partii zielonych". No super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz