WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

czwartek, 14 listopada 2013

Dimenhydramina.

Zmęczony.

4:40 ostatnia z pobudek. już nie udało się zasnąć. siedzenie cicho w pokoju.
8:30 pora wstać.
9:30. jakiś chłopak, wydaje się być młody, w dresie i workiem który udaje plecak z led zeppelin. odwraca się a to z 35 letni turek.
9:42 pieprzony autobus.
10:03 do autobusu wsiadają pieprzeni mali sportowcy. ostatnio byli tacy w wieku 12 -14 lat, teraz 15-18. jeszcze gorzej.
10:15. wysiadam.
10:20. Kotek kopie dołek a jakaś staruszka obok ,,no i na chuj kopiesz?" ja pierdolę.
10:45 pieprzone lekcje. pieprzony brzuch nigdy nie przestanie boleć? geografia. znów ta suka. przynajmniej był temat o religiach. mój konik. myślała że buddyzm to religia politeistyczna. heh.
11:03 kiedy już jej wytłumaczyłem że buddyzm to nie religia a pogląd filozoficzny nie uznający bogów to przynajmniej się poprawiła.
11:chujgowieile przerwa. wpierdalam. jak zwykle. gruba świnia.
jakaśgodzina:jakaśminuta szlug tajm.
14:30 etyka. znowu oglądamy film. etyka jest strasznie fajna, i pan puszcza nam zajebiście głębokie filmy i wgl. większość się zrywa a ja właściwie mógłbym mieć etykę częściej.
16:05 koniec lekcji. pierdolone dwa autobusy nie przyjechały.
17:50 dopiero w pierdolonym domu.
18ileśtam czytam wiadomość od Martynki, była dziś w Warszawie. ja pierdolę ale jestem głupi.
18:17. teraz. przed chwilą wpierdoliłem talerz kalorii.gruba świnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz