WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

wtorek, 27 sierpnia 2013

Smutno mi boże

dzis do poludnia bylem skurwielem. potem zaczalem ryczec. przez ponad pol godziny sobie ryczalem w samotnosci, sluchajac happysadu i rykardy parasol, a krew ciekla strumyczkiem. jestem taki glupi. tak dlugo wytrzymywale. a teraz mam usztywniony lokiec bandazem. jestem glupi. i troche smutny. troche zaczalem rozpamietywac pogrzeb. za bardzo. pani w dyzurce chciala mi nakleic plasterek sciagajacy na rane ale ja nie chcialem. chce pamietac swoje blizny. jestem glupi. chce mi sie pic. ludzie mnie strasznie irytuja. strasznie. za pare dni szkola. kocham Martynke.
jest dobrze, jest dobrze, jest...

piątek, 23 sierpnia 2013

jeszcze, jeszcze

strasznie dziekuje wszystkim ktorzy dzis przy mnie byli. w srodku wsrtasznie ryczalen . przepraszam ale noe opisze dzisiejszego dnia i wczorajsxego dokladniej, jestem zbyt nacpany. ale serjo,.bardzo dziekuje.... i kwiaty we wlosach potargal wiatr

wtorek, 20 sierpnia 2013

apokalipsa

przepraszam ze ostatnio wieczorami dodaje jakies dziwne posty ale leki dzialaja i nastepnego dnia czesto nawet nie pamietam ze cos pisalem. ale i tak je bede bral, bo lepiej po nich spie, i kocham ten moment kiedy ukladam ostatni raz kostke rubika przed snem a ta dwoi mi sie w oczach, nie moge sie ruszyc, padam i spie.

mialem dzis terapie. przez pierwsze pol terapii douczalem terapeutke jak sie powinno prpwadzic terapie i tak dalej. jakby ona byla na terapii u mnie. potem... stwierdzilem ze musze to powiedziec. powiedzialem wszystko o istotach ktore czuje, ktore sa wokol mnie. wszystko. nikomu nigdy tego nie powiedzialem. wtedy istoty zaczely mnie ostro atakowac. ona skonczyla terapie. po prosru powiedziala ze musimy skomczyc. siedzialem jeszcze minute sparalizowany strachem. wyszedlem. przeszedlem korytarzem. ledwo zszedlem po schodach. oni wszyscy tam byli. tylko otworzylem drzwi do gabinetu mojej psychiatry od razu zobaczyla ze sie zle dzieje. mialem okropny zjazd. ona mi pomogla bardzo. ponoc to uzewnetrznienie moich emocji... ale ja nie wiem... czy to na pewno jest w mojej glowie... nie wiem tego...
dostalem silne leki, jest lepiej. teraz jak to pisze juz sie denerwuja ze to robie. ze o nich pisze. chca mi zrobic krzywde. jestem kurwa silny. nie dam im sie. choc sa powietrzem ktorym oddycham nie dam im sie.

ugh. wiec udalo mi sie napisac notke zanim wzialem leki. teraz po nie pojde, i bede tylko czekal az poczuje jak wszystko mi sie dwoi w oczach, jak sie usmiecham do siebie, jak swiat mi ucieka, jak odlatuje.

ps. w piatek na wolce weglowej o 12:30 jest pogrzeb mojej matki. dam rade. w koncu jestem zalosnym 15 latkiem ktorego nacpali.

sobota, 17 sierpnia 2013

przepraszam

Bylo bardzo zle. jestem bardzo nacpany ich lekami. ja noe ccialem lekow. ja chcialem porozmawiac. ja nie widze co pisze. obraz mk sie rozdwaja. jestem z siebie dumny ze praktycznie noc sobie nie zrobilem juz dlugo. ale jak moge, jak jestem zalosnym 15 latkiem kttorego ancpali bo chcial sobie zrobic taka wielka mocna sznyte. nadal widze to w glowie. wilczyca tez to widzi. onie wszyscu chca to zobaczyc, zachecaja mnie, sttasznie was przepraszam za swoj stan. i przepraszam Cie Hernesiatko ze sie przy tobie tak rozrgczalem. kocham was strasznie. strasznie sie boje o martynke. chce sie uwolnic. ja latam czuje jak lagam. paoa

piątek, 16 sierpnia 2013

My się nie chcemy bić

jest ok. daję radę. właśnie pisałem z siostrą mojej mamy. biologiczną ciocią. może uda mi się nawet nadać z nią kontakt. Martwię się w chuj o Martynkę. dostaję w chuj mocne leki, dziś udało mi się ich mniej brać. w końcu jestem zdrową osobą. muszę być zdrowy, to tylko świat jest chory. przeraża mnie jedynie to, że moja matka musiała umrzeć akurat kiedy było z nią tak dobrze. ale dam radę. jestem kurewsko słabą osobą, ale dam radę.


W końcu jestem Himitsu. Jestem Himitsu.

Across the universe, skarby. Across the universe.


Zgaście ogień w nas...

wtorek, 13 sierpnia 2013

mama, we all go to hell

przez ostatnie dni na prawde czulem sie szczesliwy. nie umialem tego zrozumiec. to takie nowe uczucie. odkad dostaje nowe leki jet lepiej. serio czulem ze tak na prawde wszystko jest ok. ze to jest szczescie. przedwczoraj wrocilem z przepustki. bylo swietnie. kocham Martynke. mialem energie do zycia. bylo bardzo fajnie.

miesiac temu dowiedzialem sie ze matka mojej matki nie zyje. stara cpunka i alkoholiczka z tej popieprzonej schizofrenicznej rodziny.
dzis dowiedzialem sie ze 7 sierpnia moja mama zmarla na zawal serca w wieku 33 lat. ostatnia zyjaca osoba ktora znalem z ktora bylem spokrewniony. ryczalem godzine. po prostu ryczalem w samotnosci. miala niedlugo przyjechac, mielismy odmalowac jej mieszkanie. chcialem ja tez poznac z Martynka. juz nie pamietam kiedy ostatnio byla w szpitalu psychiatrycznym. przez ostatni czas bylo z nia o wiele lepiej.

nie wiem. ja juz nic nie wiem. przez leki juz nawet nie czuje.

zapraszam przyjaciol na pogrzeb. wstepna data w poniedzialek.

kolejna dawka lekow. przezyje.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

imposible dream

myslovitz- chlopcy
gorillaz- 5/4
John Lennon- How?
myslovitz- sprzedawcy marzen
Led zeppelin- You shook me
Disturbed- Down with the Sickness
gorillaz- feel good
Archive- fuck you
Deftones- Deathblow
myslovitz- Acidland
nirvana- the man who sold the world
gorillaz- O green world
30 second to marsz- up in the air
myslovitz- Chcialbym umrzec z milosci
imagine dragons- deamons
gorillaz- 19-2000
Radiohead- all i need

mniej wiecej moj dzisiejszy dzien w duzym skrocie. strasznie chujowo. coraz gorzej.

niedziela, 4 sierpnia 2013

sobota, 3 sierpnia 2013

ugh. mindless

Slipknot- Iowa

jeju. nasza psychiatryczna grupa jedziemy do promenady na jakis film. ugh. tyle wspomnien. jak bylo tam mangowe a ja mialem na sobie bluze M. Jedno z lepszych wspomnien jakie mam wlasciwie.

a teraz po ponad pol roku jade w to miejsce jako pacjent psychiatryka. fajnie.
chce kupic zyletke. ale wiem ze nie moge. zreszta i tak tego nie zrobie bo boje sie nawet stanac przy kasie troche. ugh.

gorillaz- feel good

oboze. to miejsce. obok mieszka moja znajoma u ktorej bylem na nocowaniu. bylo zajebiscie.

wysiadam.

sia- breathe me

wchodzimy do srodka. tu sa ludzie.

czwartek, 1 sierpnia 2013

Chce do Martynki.

money - pink floyd

jakos jestem smutny. ale sie postaram nic nie zrobic.

ugh. Chce do Martynki.

bylo u mnie pare osob. wlasciwie nie wiem czemu mi smutno. czemu znowu siedze sam pod drzewem.

jakos zle sie czulem przy tylu osobach.

ta rzeczywistosc mnie morduje z pasja.

time- pink floyd.