WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

piątek, 27 października 2017

1/6/1

Ja pierdolę, dawno nie doprowadziłem się do takiego stanu.

Tak na prawdę nie biorę części leków od jakiegoś czasu, źle się bo nich czułem, psychoterapii nie mam od dawna już, po 7 latach została zakończona, bo wiedziałem i tak co powie terapeutka nie ważne co powiem. Chyba znowu potrzebuję terapii.
Nie jestem w stanie przestać myśleć o śmierci, nie jestem w stanie przestać myśleć o Niej, nie jestem w stanie przestać myśleć o tym, że w tak krótkim czasie rozpierdoliliśmy tę planetę, zajebujemy wszystko co się ruszy, a jak się nie rusza, to to zniszczymy. Już zaczyna brakować wody, jedzenia. Kapitalizmkapitalizm kapitalizm.
Ostateczne osiągnięcie kapitalizmu, dopisek drobnym drukiem: ludzkie życie nie ma żadnej wartości.

Wszelkie granice, pieniądze, kultura rozdierajaca ludzi to skrajna głupota, która trwa tysiąclecia. Tak samo głupotą jest jakakolwiek forma istnienia przez nas, jeśli za głupotę uznamy coś absurdalnego.
Nie ma najmniejszego sensu, dlatego łatwo dajemy się ogłupić potrzebie posiadania, bo realizm jest tragedią. Każdej nocy przeżywam antrakt, podczas którego chwila zastanowienia w ,,spokoju" przynosi tylko głębsze doświadczenie pomroki. Jaki też jestem głupi, że pomimo tego nadal brakuje mi miłości.
Stałem się chujowym człowiekiem, uszkodziłem się nie do naprawienia, nie umiem odczuwać tak jak inni i widzę to. Tak nie powinno być, że lubię lduzi ale nie jestem w stanie poczuć czegoś realnie, amocje widzę, doświadczam, ale nie przeżywam. Cały czas choruję, nie ma szans żebym wyszedł z domu w ten weekend raczej, siedzę i maluję, znaczy chcę, bo też mi nie wychodzi, już szaleję. Podobam się wielu osobom, ale nie umiem nawet im wytłumaczyć, że nie umiałbym poczuć do nich relatywnie większych emocji niż pociąg seksualny i przyzwyczajenie, z dużą dozą polubienia. Ale to nie jest to p r a w d z i w e uczucie o którym pisze.

Przeżywałem smutek, nie raz.
Złość, zbyt wiele razy.
Szczęścia mogło być więcej, ale nie to mi było pisane.
Zazdrość, tę chyba nadal przeżywam, ale to ze złości na siebie.
.miłość.

nie ma sensu. spróbuję pójść spać.





PS. faszyści na prawdę nie krępują się chodzić po ulicach, pokazywać swoje poglądy. Ekipa była dziś w naszym pubie, przyszli faszyści, w tym chłopak jakiś czas temu wszedł za mną (ja z trzema osobami, on z siedmioma) do knajpy i chciał nas najebać (ma charakterystyczny tatuaż - white power. A teraz ciekawostka.. ma z 20 lat...) i jak troszkę sobie popili, zaczęli hajlować.

piątek, 6 października 2017

20>19

Od tygodnia się nie wysypiałem. W miedzyczasie trafiłem do szpitala, musieli mi zrobić tomografię itp.
Wczoraj obudziłem się rano by iść do lekarza, o 5:30. zasnąłem o trzeciej. Te 2-3 godziny snu wystarczyły by mi się śniła, a tak długo się nie śniła. I z takimi emocjami, eh.

Mam 20 lat od przedwczoraj, strasznie słabo. Skopiuję tu jeszcze post z fcb który napisałem po północy jak miałem 20 lat.

Właśnie pożegnałem się z wiekiem nastoletnim, zaczynając miłym akcentem wylania dużego kubka herbaty malinowej, którą właśnie zrobiłem z powodu choroby.
Jako osoba o być może specyficznym myśleniu, nie jestem zbytnio zadowolony z tego, że mam 20 lat. Jedyne co mi przychodzi na myśl to przypomnienie o poczuciu bycia cieniem, z którym w najbardziej utopijnych wizjach się nigdy nie pożegnam. Zarówno w obrazach jak i innych rzeczach które tworzę głównym motywem jaki się przewija jest motyw śmierci, nie koniecznie człowieka, a raczej po prostu śmierci. Poczucie abstrakcyjności w świecie rzeczywistym powinno być przyjęte za normalne, wszelkie granice, broń, wyścigu konsumpcjonistów, noszenie złotych łańcuchów i torebek w cenie płacy minimalnej. Dość blisko mi do nurtu immortalistów, który raczej do najbardziej znanych / lubianych nie należał, może się wydawać, że była to grupa popaprańców, ale patrząc na wszystko co robimy z zewnątrz ciężko nie stwierdzić, że jesteśmy popaprańcami. 
Zarówno siedzenie przed komputerem, jak i sama czynność chodzenia/oddychania/samoświadomości jest sprawą dość idiotyczną.
Mógłbym pisać w nieskończoność ale to nie miejsce. Profilaktycznie dodam (po doświadczeniach po swoim tekście na 18 urodziny) że to nie jest list samobójczy <serio> a za życzenia się nie obrażam ani nie powodują jakiejś szczególnej depresji, więc proszę mi się nie obawiać



Mehr Licht!

niedziela, 30 lipca 2017

No gods, no masters

Jestem strasznie zaskoczony, że aż pięć osób odpisało na ,,apel". Podejrzewałem, że jeszcze jedna czasem tu zagląda, chyba, a nie że nadal aż tyle.
Znowu jestem chory. Pierwszy raz nie pojawiłem się na kontrmiesięcznicy Smoleńskiej w tym roku, bo dziesiątego miałem zatrucie pokarmowe. Teraz jestem zwyjczajnie chory. Prawie już wyleczyłem oczy, ale wciąż dostrzegam pewne mankamenty w widzeniu, które mnie bardzo martwią. Na równi z tym, że do cholery, jestem cały czas na coś chory. Co jest ze mną nie tak?
Pewnie to, że jako dziecko miałem obturacyjne zapalenie płuc, a jaram paczkę szlugów dziennie. Pewnie to, że w ciągu roku najpierw chudnę z 20-30 kilo, a potem tak się opycham WSZYSTKIM że tyję tyle co schudłem. Pewnie przez to, że cały czas się stresuję. Jestem człowiekiem raczej spokojnym, ale wewnętrznie zestresowanym. Co innego zachowywać trzeźwość myślenia, a co innego się nie stresować. Korzystając z płynnego przejścia, poruszę w takim razie temat, kim jestem teraz.

Nie pamiętam, czy jakoś bardziej kiedyś o tym pisałem tutaj, ale jestem bardzo aktywny politycznie. Wiem, że często może się wydawać jakbym był w prawdziwym życiu zamknięty w sobie, albo strasznie nieogarnięty, ale to błedny wniosek.
Jestem świadom swoich praw, emocji, poglądów. W tym roku mam już za sobą przesłuchania, jak się pojawiam pod sejmem jestem w gronie tych, za którymi chodzi policja. Nie jestem też neoliberałem, który robi się mokry na myśl o dojściu do władzy ponownie PO+PSL czy N. Nie jestem też żadnym radykałem, który wybija okna McDonalda czyy Starbucksa, ale nie zjem z Macu, raz w życiu piłem kawę w Starbucksie, chujowa. Przynajmniej jeszcze nie jestem, niestety. Unia Europejska to fajny pomysł, szkoda że oparty na wyzysku trzeciego świata. Mam znajomych, którzy specjanie nieszczą swoje iPhony, by rodzice kupili im nowe bo mają jakieś wyimaginowane poczucie, że rzecz przez ktorą giną dzieci w kopalniach uczyni ich lepszymi, gonią za konsumpcją, a ta za nimi. Czasem na mieście można spotkać taką starszą panią, która sprzedaje kwiaty. Jak czasem wracam spod sejmu, ba, nawet w styczmiu, jak wracałem o 4 w nocy to ta pani potrafiła z nimi siedzieć by zarobić cokolwiek na przeżycie. Ludzie na ulicach mojego miasta krzyczą by zajebać ukrainców, a nie wiedzą o tym, że rodziny muszą przysyłać kogoś do Polski, bo nie da się żyć za 400 złotych miesięcznie, kiedy elity zarabiają miliony.
Całkiem sporo też maluję, jak na siebie. Na zdjęciach widać. Ostatni obraz ukończony jest dopiero w połowie. Myślę, że będzie dobry.   Chciałbym zacząć sprzedawać.
 
Oprócz tego często śni mi się śmierć na liczne sposoby, apokalipsa, i inne rzeczy.
Bardzo boję się śmierci, swojej, ale też kilku osób którym nie potrafię okazywać uczuć. Wysokości, owadów. Jak jestem na manifach, prowadzę tłumy, zapominam o tym, jak bolą mnie kolana, jak coś mnie kłuje. No i wyglądam mniej więcej tak.

(Edit: jednak usunąłem swoje zdjęcie po paru latach, nie warto.)

środa, 21 czerwca 2017

I tak nie widzę co piszę tyli małymi literkami w tytule

Muszę pisać to na największej czcionce, bo chuja już widzę. Mam bardzo chore oczy.

Może potem uda sie zmniejszyć. Zresztą przez większość czasu i tak mam zamknięte oczy jak piszę, więc pewnie sadzę dużo błędów, chyba że mam większe umiejętności w pisaniu na klawiaturze niz mi się wydaje. 

Nawet nie wiem czemu do Cb piszę. Chyba już mogę pisać na Ty, bo jeśli ktoś jeszcze tu zagląda oprócz mnie to tylko Ty. Nie wiem kim jesteś, może Nią, może kimś kto randomowo trafił na tego bloga. Tak czy siak, ponawiam apel, odezwij się, albo daj anonimowy komentarz z kropką, będę wiedział chociaż, że ktoś to czyta. Potrzebny jest chociaż jeden umysł na raz który coś niesie, jak nie ma żadnego, nawet przez chwilę, to przepadło na wieki.

Wspomniałem, że mam bardzo chore oczy. Tragedia. Chcę by były normalne. Strzeliłem sobie w lewe oko olejkiem z e papierosa z dwa tygodnie temu, już trzy nawet, ale nie ma to z tym związku.

Byłem w Pradze, byłem w nowym Sączu.

Jeszcze wcześniej na początku maja było u mnie pogotowie, coś z sercem. Przestałem brać kwetiapinę, a trzeba przyznać, 300 to już nie taka mała dawka była. teraz od tygodnia nie biorę stabilizatorów nawet, bo leki na oczy są na tyle poważne, że mogą wchodzić w interakcje..
Ale pierdole to, wrócę na nie. Czyję się chujowo. Zresztą już wziąłem, pewnie za godzinę zrobię sie trochę śpiący. Smutek, żal, złość, no nie w moim stylu.

Ale tak dokładniej

Nawet nie czuję by było moje. Bardziej czuję jakby to w środku jak tylko poczuło że osłonka z leków schodzi zaczęło się budzić, ale nie wie w którą stronę pójść.
Podoba mi się chłopak, podoba dziewczyna, podobam się chłopakowi, może podobam się dziewczynie. Ale jaki wgl miałoby to sens jak widzę w nich ją. Idiotycznie napisałem, jasne że ma sens. A widzieć będę we wszystkim, zawsze, już tak to jest.

Widzę wszystko za mgłą, momentami tak mocną jak teraz, gdzie nie ma sensu trzynać otwartych oczu. Często mnie też te oczy mylą, pokazują rzeczy których nie tylko nie ma, ale też nie chce by było. Trochę doprowadza do szaleństwa. A nie robi się lepiej (pod tym względem_.
Miałem takie myśli do przelania, takie emocje a wszystko zniknęło.
Co ja robię?
Polityka, manifestacje, praca, a boję się pójść do lasu bo boję się kleszczy jak nie wiem. Co się kurwa ze mną stało. Obrazy nachodzą, a nie mogę malować bo nie widzę, myśli chcą się wylać, a nie mogą, bo jak mam w takim stanie montować film. Pisanie niestety nigdy mi nie wychodziło, ani też nie zaspokajało w oczekiwany sposób. Ale tę autobiografię walnę kiedyś. By przedłużyć życie choć o kilka chwil. 


Jak ciężką muszę mieć duszę


kkrkkk4krirrw422#@doF2 FIA_23E:Pr23PR:{w{"W:EDR

to tylko element losowy