WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

czwartek, 9 lipca 2015

Sen

Od paru dni śpię. Normalnie codziennie pięknie po 7-8 godzin śpię. Jak jest jakiś sen to tylko taki przelotny, nic nie znaczący. Jak ja kocham chemię. Ale dziś jest niestety ostatni raz. Co prawda można powiedzieć, że ,,dowalam", bo nadal dawki na 10 osób to trochę dużo, a ceną jest mój organizm.
Czy to takie dzisiejsze sprzedanie duszy diabłu? Dostając to co chcę, na te parę godzin, płacę parę godzin z życia. Za każdą taką noc pewnie spędzę noc tu mniej. W sumie wychodzi na to, że to dwie noce. Obie granicę się niebezpiecznie zbliżają. Jeszcze tego aż tak nie czuję, ,,ale". Wystarczy postawić to słynne ,,ale", które i tak przekreśli wszystko co było wcześniej w zdaniu.
Ale jeszcze lepiej bym się czuł, jakby normalnym było spanie 4 godziny dziennie. Jakby ten poziom melatoniny sprawiał że 4 godziny wystarczą, i jakbym sam mógł spać tak normalnie te 4 bez budzenia się, bez stresów w środku nocy, bez żadnych paraliżów czy omamów, bez lęków. I jak takie nocne ćmy wtedy by się żyło.

Jutro chyba spotkam się z takim jednym, który mi się trochę może podoba i się trochę stresuję. Chciałbym schudnąć przez te parę godzin 15 kilo żeby wyglądać jak człowiek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz