WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

The Big, Big Bang

The Big Big Bang
the reason I’m alive
When all the Stars collide
in this Universe inside
The Big Big Bang
The Big Big Bang
The Big Big Bang

niedziela, 7 kwietnia 2013

Przepraszam

Przepraszam wszystkich.

Wszystkich ktorym obiecałem żyć. nie wiem czy tym razem to ciało wytrzyma. przedawkowałem dużo. bardzo dużo. chcę żeby to już był koniec. dla takich jak ja nie ma nadziei.

Kocham michała. ale nie rozumie tego. mam wrażenie jakbym go już śmieszył.

D. mnie tak trochę olał.

M. stwierdził że nie dam rady przedawkować.







czy to wyzwanie?




papa wszystkim. może jeszcze kiedyś tu będę. a może już nigdy.

sobota, 6 kwietnia 2013

Jest spoko.

Eh. przepraszam za to że ostatni post był trochę dziwny i wgl. jak zwykle byłem ścpany.

Niestety nie mam nic na dzisiaj. nie wiem co zrobię.

Prawie się dziś pocałowałem z D. pomyśleć że jeszcze niedawno zapewniał ludzi, że jest hetero .-.
Ostatnią noc spędziłem z D. jeździliśmy po Warszawie. Ah. Jaka piękna jest starówka nocą, gdy ludzie już śpią, gdzieniegdzie tylko światła, krzyki z daleka. ale ten spokój. Szukaliśmy czegoś otwartego z żarciem. Nic. wszystko zamknięte. pojechaliśmy do centrum. Chwilę nam to zajęło. nie pamiętam do końca jak tam pojechaliśmy.

W centrum jak zwykle w nocy pusto. szukaliśmy tramwaju jadącego na ochotę, ale jeszcze tak słabo ogarnialiśmy że obeszliśmy całe podziemia zanim go znaleźliśmy. okazało się że pouciekały .-. czekaliśmy niecałą godzinę na niego. trochę otrzeźwieliśmy z tych dwóch blantów w naszej krwi.

przerwa. skręcę fajka.


no i jestem.
Jebany ćpun.
2:26. za 10 i pół godziny będę u D.


w autobusie wsiadła duża grupa ludzi. zrobili ... jak oni to nazwali... ,,wesoły autobus" zaczęli śpiewać i krzyczeć, zajebiście było. śmiechowo. w końcu dotarliśmy do tego Carrefour'a. chwilę nam to zajęło.
Kupiliśmy bułki z pastellą. jak to ja.

Kiedy udało nam się wrócić do niego na klatkę, poszedł kolejny blant. oparłem się o niego, patrzyliśmy z okien na stadion. świecił daleko. za wisłą. potem zacząłem przysypiać, wtulając się w niego trochę. ta... organizm mi siadł. jak wróciłem do domu o 9 matka chciała ze mną gadać. nie byłem nawet w stanie za bardzo.

o 19 wróciłem do żywych. matki już nie było. teraz już jest pewnie w swoim domu. W Hannoverze.
zdziwiłem się jak wiele osób się martwiło tym ze zniknąłem, a to tylko na 10 godzin. pojechałem do centrum. jak to ja.

Odprowadziłem później D. do domu. strasznie chciałem go pocałować na pożegnanie. on też. było już strasznie blisko. ale jednak nie.

w piątek idziemy razem, plus R. i jej chłopak C. na noc filmową. za darmo. 20 minut po rozpoczęciu już nie będzie nikogo kto by sprawdzał bilety. R. mówiła że robiła tak już 5 razy. fajnie jak się uda.

Mam nadzieję, że uda mi się z D. nie czuję jakiegoś... natłoku emocji co do niego. wszystko jest jakby spokojniej. podoba mi się to.


PS. Dziś się zorientowałem że ludzie piszą tu komentarze. i że mam więcej obserwatorów niż postów. jeju. I'm fabulous.

Chcę się kiedyś spotkać z Som.

czwartek, 4 kwietnia 2013

Mmmm.

To dziwne uczucie być trzeźwym.

Już zapomniałem jak to jest... wciąż ta muzyka, thc, kwas, fajki, różne tabletki. Miałem dwa odwyki, oba padły. Jedyne co zmieniły to to że przeszedłem na mocniejsze rzeczy. Pisząc tu niektóre rzeczy wiem że dowiedzą się o nich osoby, które nie koniecznie chciałbym. i mam tu na mysli osoby których nie chcę ranić.

Śmieszne uczucie pisać gdy monitor zdaje się pływać. gdy tęcza rozchodzi się na wszystkie strony, choć jest ciemno.


Uh. dojebałbym się jeszcze czymś.
takie wieczorki. ciekawe czy kiedyś umrę.


Spodobał mi się chłopak. Pierwszy od M. Jest hetero.
I już to chyba zmieniłem ...


Znowu zaczynam odczuwać wyższość. to ten powiew wiosny.

Miałem dziś ankietę w szkole o schizofrenii.
Pytania żałosne i traktujące ogólne określenie ,,schizofrenia" jako określoną chorobę. na wiele pytań nie umiałem określić odpowiedzi bo nie wiedziałem o jaką schizofrenię chodzi. smutne.

Monitor się płaszczy, literki tańczą.


Chyba jestem zajęty...


Twój czas nadejdzie, jeśli na niego zaczekasz, jeśli na niego zaczekasz. 
To trudne, uwierz mi... 
Próbowałem 
Ale nie będę czekał ani chwili dłużej, bo te ściany zaczynają się walić
I wciąż mi się nie udaje






Tak się zastanawiałem skąd się nauczyłem rysować... Przypomniałem sobie że ponoć jako dziecko nigdy nie używałem kolorów, to wyjaśnia czemu szkice mi teraz jakoś w miarę wychodzą. Właściwie. zabawna rzecz, że małe pogodne dziecko nie używało kolorów. eh. mózg wymazuje złe wspomnienia.