WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

środa, 25 czerwca 2014

Psychedeliczne doświadczenie cześć pierwsza

Przez te 4 godziny medytacji sporo poznałem, a wiem, że to jeszcze nie koniec


Widziałem jak uciekają ze mnie ostatnie resztki energii, czułem jak umieram i widziałem jak się odradzam po tysiąc razy. miliony miliardów.
jak wszystko staje nieruchomo w miejscu, jak przez 2 godziny mija 5 minut i jak przez 5 minut mijają 2 godziny. Jak każde stworzenie na ziemi, we wszechświecie na moment przystaje, między jednym a drugiej uderzeniem serca, między rozbłyskiem gwiazd, między bębnami i trąbami, między stworzeniem pierwszej komórki a najtrwalszej stali, miliardy czerwonych krwinek i miliardy atomów w nich.

Przez ostatnią prawię godzinę medytacji kierowałem się ku mamie. to dość mroczny temat dla mojego ego/ja duszy/persony albo innych jungowskich odpowiedników.


Leciałem jako sokół o neonowych piórach.




Lecę dalej.








Części pierwszej dokończenie

Widziałem swoje największe lęki. i dałem radę.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Najpierw jest Góra, potem nie ma Góry, Potem Góra jest.

Strasznie mi smutno dziś, strasznie mam wyrzuty sumienia że wciąż wpierdalam.
Cały czas i tyję na potęgę i nie chcą mnie przyjąc do żadnej pracy.

Chcę odkryc lekarstwo na śmierc. (c z kreseczką mi nie działa na marginesie)
Myślę że proces autodestrukcji jest w nas tak naprawdę zapisany, w naszym kodzie genetycznym. w końcu 70 % przecież i tak nie rozumiemy. I jak się uda go usunąc to może uda się usunąc śmierc. Pozbyc się starzenia się. wkroczyc w nowy etap ewolucji.



Ostatnio bardzo się rozwijam duchowo ale teraz czuję że wraca mi to załamanie.

Mogę nie zdac z matmy.


Myślę czy nie zacząc  rzygać. Albo po prostu od jutra przestac jeśc.