WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

niedziela, 30 lipca 2017

No gods, no masters

Jestem strasznie zaskoczony, że aż pięć osób odpisało na ,,apel". Podejrzewałem, że jeszcze jedna czasem tu zagląda, chyba, a nie że nadal aż tyle.
Znowu jestem chory. Pierwszy raz nie pojawiłem się na kontrmiesięcznicy Smoleńskiej w tym roku, bo dziesiątego miałem zatrucie pokarmowe. Teraz jestem zwyjczajnie chory. Prawie już wyleczyłem oczy, ale wciąż dostrzegam pewne mankamenty w widzeniu, które mnie bardzo martwią. Na równi z tym, że do cholery, jestem cały czas na coś chory. Co jest ze mną nie tak?
Pewnie to, że jako dziecko miałem obturacyjne zapalenie płuc, a jaram paczkę szlugów dziennie. Pewnie to, że w ciągu roku najpierw chudnę z 20-30 kilo, a potem tak się opycham WSZYSTKIM że tyję tyle co schudłem. Pewnie przez to, że cały czas się stresuję. Jestem człowiekiem raczej spokojnym, ale wewnętrznie zestresowanym. Co innego zachowywać trzeźwość myślenia, a co innego się nie stresować. Korzystając z płynnego przejścia, poruszę w takim razie temat, kim jestem teraz.

Nie pamiętam, czy jakoś bardziej kiedyś o tym pisałem tutaj, ale jestem bardzo aktywny politycznie. Wiem, że często może się wydawać jakbym był w prawdziwym życiu zamknięty w sobie, albo strasznie nieogarnięty, ale to błedny wniosek.
Jestem świadom swoich praw, emocji, poglądów. W tym roku mam już za sobą przesłuchania, jak się pojawiam pod sejmem jestem w gronie tych, za którymi chodzi policja. Nie jestem też neoliberałem, który robi się mokry na myśl o dojściu do władzy ponownie PO+PSL czy N. Nie jestem też żadnym radykałem, który wybija okna McDonalda czyy Starbucksa, ale nie zjem z Macu, raz w życiu piłem kawę w Starbucksie, chujowa. Przynajmniej jeszcze nie jestem, niestety. Unia Europejska to fajny pomysł, szkoda że oparty na wyzysku trzeciego świata. Mam znajomych, którzy specjanie nieszczą swoje iPhony, by rodzice kupili im nowe bo mają jakieś wyimaginowane poczucie, że rzecz przez ktorą giną dzieci w kopalniach uczyni ich lepszymi, gonią za konsumpcją, a ta za nimi. Czasem na mieście można spotkać taką starszą panią, która sprzedaje kwiaty. Jak czasem wracam spod sejmu, ba, nawet w styczmiu, jak wracałem o 4 w nocy to ta pani potrafiła z nimi siedzieć by zarobić cokolwiek na przeżycie. Ludzie na ulicach mojego miasta krzyczą by zajebać ukrainców, a nie wiedzą o tym, że rodziny muszą przysyłać kogoś do Polski, bo nie da się żyć za 400 złotych miesięcznie, kiedy elity zarabiają miliony.
Całkiem sporo też maluję, jak na siebie. Na zdjęciach widać. Ostatni obraz ukończony jest dopiero w połowie. Myślę, że będzie dobry.   Chciałbym zacząć sprzedawać.
 
Oprócz tego często śni mi się śmierć na liczne sposoby, apokalipsa, i inne rzeczy.
Bardzo boję się śmierci, swojej, ale też kilku osób którym nie potrafię okazywać uczuć. Wysokości, owadów. Jak jestem na manifach, prowadzę tłumy, zapominam o tym, jak bolą mnie kolana, jak coś mnie kłuje. No i wyglądam mniej więcej tak.

(Edit: jednak usunąłem swoje zdjęcie po paru latach, nie warto.)