WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

piątek, 29 sierpnia 2014

R U Mine?

wróciłem do Warszawy z Kobyłki i na Dworcu spotkałem starego znajomego. Kurde. spotkał mnie w momencie kiedy czułem się najgorzej jak mogłem od paru tygodni, może miesięcy.

Chciałem iść z Martynką do kina ale nie. Jeju. Chcę czasem poczuć się jak w prawdziwym życiu gdzie tysiące ludzi chodzi na randki ale nie. Czasem mam wrażenie, że mógłbym tak ukryć się w domku i nie wychodzić i wiele osób by nie zauważyło. Jakbym po prostu nic nie wnosił.

https://www.youtube.com/watch?v=axb2sHpGwHQ

wziąłem leki.


I mam pieprzoną ranę na nodze przez co utykam cały dzień.
Zanim ktoś pomyśli że sobie coś zrobiłem to tak, bo jestem idiotą, ale nie umyślnie. Nie zakładajcie krótkich skarpetek do glanów, po tym jak wcześniej vansy wam obtarły kostki.

piątek, 15 sierpnia 2014

We(?) are so nostalgic

na wstępie mówię że nie działa mi c z kreseczką za co przepraszam.

Jakoś pierwszy raz od dawna chce mi się trochę płakac. Nie jestem jakoś mega smutny ale też nie mega szczęśliwy. w sumie to wgl nie jestem.
Po prostu martwi mnie że ostatnio strasznie rzadko się jakoś bardziej śmieje, tak, śmieszą mnie niektóre sytuacje, nawet bardzo, ale jakoś nie mogę się zaśmiac, nie wiem czemu, staram się choc trochę i nawet mi się udaje ale w moim odczuciu to trochę wymuszone.
Jestem tak tragicznie spokojny. Tak tragicznie średni w środku się czuję. Jakoś nie umiem sobie bardziej pożartowac, zabawic się. tak, ogólnie to co się obecnie dzieje w moim życiu mi się podoba. Spokój też, ale nie podoba mi się to jak bardzo jakoś emocje trochę wykraczają poza moją jaźń. Są tuż obok, są przyklejone ale nie są w niej. Muszę chyba trochę przystopowac z samorozwojem. Mimo wszystko w tak młodym wieku to nie jest zbyt bezpieczne, łatwo zboczyc z kursu. W żadnym w sumie nie jest, a tak młodym już wgl.

Właśnie użyłem po raz trzeci prezentu który dostałem od mamy jak byłem mały. Nigdy go w pełni nie użyłem bo za pierwszym razem nie wiedziałem do końca nawet jak to obsługiwac, a potem się zraziłem przez to. To taka kula która wyświetla na suficie gwiazdy. Strasznie piękne. Na prawdę. I dlatego trochę chce mi się płakac. bo serio są strasznie piękne a nigdy nie powiedział tego mamie, choc wyraźnie pamiętam jak ze sto razy pytała czy używam tego ,,obserwatorium" i czy mi się podoba, a że była inteligentna myślę że wiedziała że nie do końca. A teraz jak widzę jak na serio działa, i jak na prawdę jest zajebiste jestem tak zachwycony... Chciałbym jeszcze odzyskac od Hernes moją ,,kulę dyskotekową" bo też mi się mega z nią kojarzy. Miałem z 4 lata jak mi ją dała. Może 5. Jeju...

Eh. strasznie nostalgiczny się zrobiłem.


Ostatnio jak udało mi się rozśmieszyc Martynkę poczułem aż skrępowanie, bo strasznie uroczo się śmieje, a dla mnie to już wgl, więc chciałbym właśnie też się przy niej więcej śmiac żeby sama też się więcej śmiała ale jakoś nadal nie umiem. A jest taka urocza.