WE ARE WHAT WE ARE

WE ARE WHAT WE ARE

wtorek, 20 października 2015

Chaos. Borderline. Spisane myśli. Pustka.

Przepraszam za chaos moich myśli i wypowiedzi. To zlepek moich ostatnich dni, tygodni, nawet miesięcy. Tego co się dzieje w mojej głowie. W końcu zabrałem się na to żeby napisać choć tak chaotyczną i idiotyczną notatkę, chociaż tyle. Ale i tak już raczej nikt tu nie wchodzi. Przepraszam, czuję się tak pusto. Jestem taki pusty w środku. Nie jestem samobójczy. Nie wiem.









Nie wiem. Nie wiem totalnie co mam myśleć na temat swojego życia. Życie wymknęło mi się troszkę spomiędzy palców. Straciłem kontrolę.

Lipiec. ,,Przez przypadek" (alkohol doradza głupie rzeczy) poszedłem na Animatsuri. Było strasznie fajnie. widziałem tam takiego chłopaka. 3-4 osoba w życiu do której bałem się zagadać.
Pare nocy wcześniej śniło mi się że mnie napadli. Pare dni później tak było. kropka w kropkę. dokładnie.
Potem był Modlin, 3 dni imprezki. Strasznie fajnie. ale wtedy już czułem że nasila się, że coś jest nie tak. Byłem troszkę różnymi osobami. Troszkę inną w domu, troszkę inną w szkole, trochę inną z jednymi znajomymi, troch inną z innymi, jeszcze inną samemu. ale traciłem kontrolę. Znowu. Znowu mi się zmieszało. Chaos.
Pod koniec lipca wyjechałem do Białowieży, na kongres młodzieżówki. Na 4 dni. Było troszkę imprezowo, troszkę politycznie. Zostałem ogólnopolskim sekretarzem Ostrej Zieleni. Łał.

Sierpień. na samym jego początku pojechałem do Krakowa na pare dni. Trochę osobiście, trochę młodzieżówkowo. Napisał do mnie wtedy ten chłopak.
Jest taki wspaniały, pod każdym względem. Aż wiem że nie mam ni chuja szans. w dodatku wszyscy mi mówią żebym brał się za E. W końcu tak do niego pasuję i tak mu się podobam. Zaraz ma się w końcu przeprowadzić do Warszawy.
Zacząłem z nim pisać. Mieli rację. Spotkanie. Drugie. związek jakoś tak wyszedł. opowiadał mi o swoim byłym, straszny skurwiel. troszkę przestaję jeść. Robi się też jednocześnie coraz gorzej, uh, ale zarazem jest dobrze.
Chciałem wyjebać kierowcę z samochodu, wkurwił mnie. Chyba jest źle. Oprócz tego często kręci mi się w głowie.
Końcówka miesiąca. zrywamy. bo on nadal czuje coś do byłego. Wszyscy po mnie jeżdżą że to zakończyłem a nie dałem mu czasu. Jebać go, oczekuję tak albo nie, a nie muszę się zastanowić. Jebany idiota.
Wrzesień. Tak jak w wakacje często wolałem zostać w domu, tak muszę chodzić do szkoły i nie umiem rozmawiać. Cholernie chcę ale nie umiem. Nie wiem czemu. Jestem jakimś pierdolonym zjebem. Ale też czasem siebie kocham. a czasem jestem pusty. Rozdział osiąga maksimum.
Jestem Himitsu. Boję się. Jestem smutny.Jestem sam. Tak bardzo kogoś potrzebuję.
Jestem Hao. Jestem wkurwiony. Jestem lepszy. Mam ochotę na działania autoagresywne. Ta pizda, Himitsu się nażarła i ma wyrzuty sumienia? To to wyrzygam, o chuj mu chodzi. Naćpałbym się. Czy coś odjebał.
Jestem Adrian. Jestem pusty. Nie mam siły, odjebcie się.

Jestem.


Nie mam u niego najmniejszych szans. Ale jakoś mnie to strasznie boli. Tak bardzo.. Uh. Ale czasem też myślę o E.
w połowie września pisze do mnie ten były E. okazuje się że był jednocześnie ze mną i z nim. Okazuje się że wszystkim moim znajomym, jego znajomym, jemu, i mi, kłamał. Każdemu mówił co innego. Pierdolony zjeb. Kurwa mać.  Pierwsza istota żywa do której tracę szacunek.
Chaos. Chaos. Chaos. Naćpałbym się. Chaos. Smutno mi. Chaos. Oni mnie nie lubią. Boję się. Chaos. CHAOS. ratunku.

Październik. Zestarzałem się. zostałem wyjebany ze stanowiska przewodniczącego klasy. Nienawidzą mnie chyba. Ale ja po prostu nie umiem. Ja chcę ich przytulić. Porozmawiać. Boję się dotyku, niech nikt do mnie nie podchodzi.
Wkurwia mnie to wszystko.
Poważne rozmowy.
Nienawidzę siebie.
Jestem lepszy.
Uh.
Potrzebuję kogoś tak kurewsko. Czuję się tak kurewsko samotny. Tyle dziwnych rzeczy dookoła.
psychoterapia. Psychiatra.
Pograniczne zaburzenia osobowości typu Borderline. Kurwa mać. ,,Chudniesz bo nie jesz" gratulacje. Odkrywcza jesteś.

Od kiedy w niedzielę powiedziała mi że to Border czuję się chyba jeszcze gorzej. Wiadomo, to było podejrzewane jakiś czas. Ale kurwa mać.
Ale on mnie wkurwia. Znowu popchnąłem obcego człowieka. Ja pierdolę co mam zrobić żeby on na mnie zwrócił uwagę. Błagam niech do mnie napisze. Jebany egocentryk, niech się ode mnie odpierdoli raz na zawsze. Naćpałbym się. Potrzebuję go. Czemu ludzie patrzą na mnie jak na agresywnego pojeba. Czemu taki jestem kurwa mać. Czemu nie mogę się ogarnąć. Nigdy z nikim nie będę. Nikt mnie nie będzie chciał. Schudłem 17 kilo. SIEDEMNAŚCIE KURWA KILO. Jeszcze pierdolone 21. tak. wtedy będę może usatysfakcjonowany. Chciałbym cholernie kogoś przytulić ale nie daję się dotknąć. Nie wiem czy lepiej mi samemu czy z kimś. Czuję jakby chaos i pustka przejęła każdą strefę mojego życia. Wszyscy mnie wkurwiają. Czasem. A czasem wszystkich ich potrzebuję.
Ale jestem pieprzonym egocentrycznym narcyzem.

Ktoś tu jeszcze wchodzi wgl?